Czyj komisarz?
W umowie akcesyjnej, sporządzonej przed przystąpieniem Polski do Unii
Europejskiej, zapisano, że przez 5 lat, po akcesji, polscy rolnicy otrzymywać będą
dotacje w wysokości 1/4 tych, jakie dostają rolnicy innych państw. Takie warunki
wynegocjowały nasze komunistyczne wówczas władze, reprezentowane szczegól-
nie przez towarzyszy: Miller, Cimoszewicz, Kwaśniewski. Chcieliśmy do Unii i
chcieliśmy, by oni do niej nas wprowadzili (referendum i wybory były demokra-
tyczne i nie bardzo sfałszowane). Po tym czasie, polscy rolnicy mieli otrzymywać
dotacje takie, jak inni. Mieli! 12 lat minęło, a nadal dostają 25%.
Od 2015 roku rządzi nami pisowska tzw. "dobra zmiana". Czy uczyniła cokol-
wiek, by wymóc dla polskich rolników pełnię praw unijnych? Wielkim komisa-
rzem UE d/s rolnictwa jest obecnie człowiek, wywodzący się z PiS, niejaki Janusz
Wojciechowski. Niemal wszyscy eurokraci (unijni biurokraci) święcie oburzeni są
na polską praworządność, pod rządami PiS (na szwindle praworządności za
panowania PO oburzeni nie byli). Najpierwszym zadaniem polskiego komisarza
powinno być wykazanie niepraworządności Unii, w stosunku do polskich rolników.
Czy zadania tego podjął się pisowski komisarz unijny, niejaki Wojciechowski?
Nie! Co zatem czyni, czym zajmuje się ów eurokrata? Przede wszystkim tym, by
co miesiąc pobierać unijne apanaże, czyli nie zbaczać ze słusznej, proekologicznej
linii, wytyczonej przez unijnych pierwszych sekretarzy. Po drugie-wytyczoną linię
realizować, czyli niszczyć polskie rolnictwo, wielce szkodliwe dla środowiska
Europy i świata. Inspiruje Kaczyńskiego i Morawieckiego jak zlikwidować polskie
fermy futrzarskie, w imię dobrostanu zwierząt, wybić drób hodowlany, z powodu
ptasiej grypy, wykończyć trzodę chlewną afrykańskim pomorem świń, zmniejszać
kwoty mleczne i zakazać uboju rytualnego, a najlepiej całkowicie hodowli bydła,
ponieważ krowy nazbyt pierdzą. Zabronić połowu ryb na Bałtyku (polskie rybo-
łówstwo dalekomorskie od dawna już nie istnieje).
Poprzednie rządy, za bezcen oddały nasz przemysł, teraz pisiory chcą zlikwi-
dować polskie rolnictwo (a w planach już mają polskie lasy). Zastanówmy się, w
czyim interesie leży zniszczenie tak ważnej dziedziny polskiej gospodarki?
Żydowscy oligarchowie, którzy zawładnęli tym, co zowie się państwem
ukraińskim, doszli do oczywistego wniosku, że najdogodniejszym sposobem
pomnożenia swoich majątków będzie wykorzystanie banderowskiej czerni do
uprawy urodzajnej, ukraińskiej ziemi w oligarchów latyfundiach. Jak czerń,
ogłupiałą sowiecką indoktrynacją kołchozową, nauczyć wzorowego rolnictwa?
Najprościej wykorzystać durnych Polaków! Sami oddali Ukraińcom pierwszeństwo
w eksporcie owoców jagodowych, ucząc i finansując im szkolenia w uprawie tych
roślin, niech więc przekazują resztę rolniczego rynku, łącznie z hodowlami. To, iż
"polski" premier działa w tym kierunku nie dziwi - żydowska solidarność. To, iż
Kanada, USA i unijni kacykowie, polskich chłopów, katolików, nienawidząc, chcą
ich pognębić-nie dziwi. Nie dziwi nawet antypolska postawa prezesa, bezkrytycz-
nie oddanego żydostwu. Zastanawia natomiast postawa aktualnego komisarza
unijnego d/s rolnictwa, niejakiego Wojciechowskiego. Niby Polak, niby nie Żyd,
nawet w programach Jaworowicz występował niegdyś w obronie uciśnionych.
Od półtora roku siedzący na stołku komisarza unijnej komuny, pochodzący spod
rawskiej wsi, co uczynił dobrego, chłopów niegdysiejszy orędownik?
Rolnikiem nie jestem. Przedstawiłem tu swoje spostrzeżenia na poczynania
rządu PiS w sprawie rolnictwa i pisowskiego komisarza, niejakiego Wojciechow-
skiego. Krytycznych głosów polskich rolników na jego temat nie słyszę. Widocz-
nie ich zaufaniem i szacunkiem cieszy się nadal kolega od kieliszka byłego pierw-
szego sekretarza unijnej komuny, opoja, tow. Junckera.
Zbigniew M. Kozłowski 15.05.2021

