Do: Poseł Rzeczypospolitej Polskiej
Pan Sebastian Kaleta

     Szanowny Panie Pośle, 
     Listem Otwartym, wysłanym 13.12.2022 r., usiłowałem nakreślić Panu 
zmagania obywatela polskiego, narodowości polskiej, w zderzeniu z niespra- 
wiedliwością praworządności III RP. Wysnułem, jak sądzę logiczne uzasad- 
nienie ewidentnych, sądowych, policyjnych i biegłego sądowego błędów w 
rozpoznaniu, postępowaniu i sądowym wyrokowaniu mojego przypadku. Z 
sądowego uzasadnienia mojego ukarania wynika, że skierniewickie i łódzkie 
sądy wymagają od rowerzystów więcej, niż nakazują przepisy ustawy "Prawo 
o ruchu drogowym", więcej, niż od innych użytkowników dróg publicznych. 
Dopuszczają wręcz możliwość nieuważnej obserwacji, przez kierowców 
samochodów, drogi przed sobą, w trakcie jazdy, na rowerzystów wyłącznie 
cedując dokładną kontrolę sytuacji "za plecami". Z powodu fizycznych 
ograniczeń ludzkiej percepcji, rower powinien być zatem zaopatrzony w 
lusterka wsteczne i dwie kamery, skierowane na drogę przed i za rowerzystą, 
kamerę (na wysięgniku), rejestrującą całą sylwetkę rowerzysty podczas jazdy 
oraz monitor na kierownicy, pokazujący w aktualnym podglądzie kamery tylnej
zbliżenie na kierowcę, jadącego za rowerzystą. Niezbędny jest też szybkoś- 
ciomierz oraz podręczny rejestrator (w tzw. "czarnej skrzynce"?) podglądu 
wszystkich kamer i prędkości, na wypadek wypadku. Nawet dysponując 
nagraniami z urządzeń tak wyposażonego roweru, wątpię, bym zdołał zmienić 
decyzje skierniewickich policjantów i łódzkich sędziów, dających wiarę 
konfabulacjom kierowcy dostawczego Forda Transita, że najeżdżając na jezdni 
na rowerzystę, z prędkością 40/50 km/h, nie przejeżdża go, tylko przyczepio- 
nego do maski wym. samochodu, przewozi wraz z rowerem, "trzymanym 
kurczowo przy sobie", na trawnik, po lewej stronie jezdni. W opinii łódzkiego 
biegłego sądowego, zleconej przez Sędzię SR Lidię Siedlecką, nie ma na ten 
temat wzmianki, co domyślnie należy przyjąć za akceptację zeznań kierowcy. 
Dziwne, że innym kierowcom dostawczych busów takie cuda się nie zdarzają, 
tylko zabijają najechanych rowerzystów. 
     W załączeniu przesyłam fotokopię "Ponaglenia przed egzekucją", wysta- 
wioną 25.03.2024 przez Sąd Rejonowy II Wydział Karny. Dotąd moja sprawa 
toczyła się, jako rozprawa o wykroczenie. Zasądzona kwota, jak widać nie 
poraża wysokością i nie to jest przedmiotem mojego sprzeciwu, a domaganie 
się od polskiej praworządności stosowania zasad elementarnej uczciwości i 
logiki w ferowanych wyrokach sądowych. Najdroższą pozycję (2500,- zł) tego 
dokumentu stanowi obciążenie mnie kosztem wynagrodzenia Biegłego Sądu 
Rejonowego w Łodzi, mgr. inż. Krzysztofa Kołodziejczyka, za wystawioną 
przezeń opinię, zawierającą 4 błędy merytoryczne, istotne dla sprawy. Za taki 
bubel urzędowy swojego biegłego, łódzcy/skierniewiccy sędziowie żądają ode 
mnie pełnej odpłatności, grożąc uwięzieniem za sprzeciwianie się oczywistej 
niegodziwości i rozpoczęciem egzekucji komorniczej, zapowiadając wiele 
konsekwencji prawno-ekonomicznych. 
     Skoro nie zostały dopisane odsetki z powodu nieuiszczenia, w przeciągu 
15 miesięcy, nałożonej na mnie sankcji, mniemam, że prowadzone były przez 
ten czas, w Sądzie Rejonowym w Skierniewicach, jakieś procedury wyjaśnia- 
jące, związane, być może, z moim Listem Otwartym do Pana Posła, wówczas 
pełniącego funkcję Wiceministra Sprawiedliwości. Procedury owe zakończyły 
się oczywiście, nie refleksją sądu nad skandalicznie umotywowanym wyroko- 
waniem (kryterium), a - po zmianie politycznej koniunktury - postanowieniem 
ukarania figuranta, ośmielającego się kwestionować nieomylność "nadzwy- 
czajnej kasty". Nie będąc prawnikiem i nie znając procedur prawnych, domy- 
ślam się jeno, że protestując, przeciw niesłusznemu (jak nadal sądzę) skazaniu, 
zostałem z tego powodu ukarany kwotą 300 zł, (zapłaconą przez mojego syna,
indagowanego telefonicznie przez policjantów Komendy Miejskiej w Skiernie-
wicach) i nakazem aresztowania, wydanym przez Sąd Rejonowy w Skierniewi-
cach. Bodajże w opiniotwórczej "Gazecie Wyborczej", na początku lat dzie- 
więćdziesiątych ubiegłego wieku stwierdzono, że "wyroków sądowych nie 
należy komentować"; wnioskując z prowadzonego wobec mnie postępowania 
przez Sąd Rejonowy w Skierniewicach, a nie znając innych powodów, domnie-
mywam, że zostałem ukarany właśnie za sprzeciw wobec wcześniejszego 
ukarania, a "nadzwyczajna kasta" skierniewickich/łódzkich sędziów uznała 
mnie za niebezpiecznego przestępcę, wydając nakaz aresztowania, przenosząc 
tym, prowadzone przeciwko mnie postępowanie, pod jurysdykcję karną. 
Standardowe, wypróbowane metody: zastosować argument siły, gdy brakuje 
argumentów alternatywnych: "zamknąć dziada, niech nam nie bruździ w tak 
dobrze funkcjonującym układzie".  
     Zamierzałem złożyć protest przeciwko inwigilacji i niepokojeniu przez 
policję, na polecenie Sądu Rejonowego w Skierniewicach, mojej rodziny, 
zamieszkującej poza obszarem województwa łódzkiego, a nie mającej nic 
wspólnego z prowadzonymi przeciwko mnie postępowaniami oraz wymuszaniu 
na moim synu zapłaty nakładanych na mnie kar sądowych (nie wiem z jakiego 
powodu). Jak sięgam pamięcią, od roku 1989 zaprzestano w Polskiej 
Rzeczypospolitej Ludowej stosowania odpowiedzialności zbiorowej za czyny 
popełniane przez jednostkę, wbrew obowiązującemu prawu. Domniemywam, 
że w ramach postępującej unifikacji praworządności państwa (zgodnej z 
wytycznymi eurokomisařky Jourovy?), które dotąd zwie się Rzeczpospolitą 
Polską, pokątnie je przywrócono i każdy obywatel oraz jego rodzina mogą 
spodziewać się nieoczekiwanych represji, ze strony służb, modelowanych 
aktualnie na wzór Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa PRL, np.: 
nieuzasadnionego zatrzymania i uwięzienia. Zapewne bazując na tym, policja 
nachodziła mnie i niepokoiła moją siostrę (osobę blisko siedemdziesięcio- 
letnią), czasowo przebywającą w moim mieszkaniu pod moją nieobecność, 
grożąc siłowym wtargnięciem i aresztowaniem. Po zastanowieniu, doszedłem 
do wniosku, że protestując, rozsierdziłbym ich jeszcze bardziej i objęliby 
również członków mojej rodziny sankcjami, mnie dotyczącymi, takimi jak: 
inwigilowanie przez policję, podsłuchy telefonów, nieuzasadnione aresztowa- 
nia, itp. restrykcje. Dla spokoju mojej rodziny, odstąpiłem od tego zamiaru. 
Nie tak dawno, za rządów "Zjednoczonej prawicy", przeciwstawiając się klice, 
władającej Wałbrzychem, człowiek przesiedział bez wyroku kilka miesięcy. 
Nie wiem jak długa czeka mnie "odsiadka". Zważywszy na mój wiek- może to 
być dożywocie. Trudno; lecz nie mogę pozwolić sobie, któremu śmierć zajrzała
w oczy, poddać się bezwolnie kabaretowym naigrywaniom z tego bezczelnych 
prześladowców. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, rozpędzony samochód 
ciężarowy tylko potrącił mnie, gdy całą (lub prawie całą) długością roweru 
wjechałem na chodnik (podjazd). Inni, przez nieuważnych kierowców, potrąceni
rowerzyści równie szczęśliwych zbiegów okoliczności nie mieli.