Dość cierpienia!
Płynące łzy
rozmazały rozpacz na jej twarzy.
Dziś kwitną bzy,
może właśnie się wydarzy,
że wróci On.
Odszedł wiele godzin temu, bądź - dni.
Miarowy ton
bosą stopą wystukuje w kuchni,
na podłodze.
Nogi przy piersiach, głowa w kolanach,
cała w trwodze
tkwi, tak od wieczora aż do rana.
Nieznośny ból
bezboleśnie serce wierci, kłuje.
Psychiczny dół.
Wyschłymi łzami miłość opłakuje.
Jak żyć dalej?
Czym być, co kochać, gdy poszedł sobie?
Smutku nalej!
Zanurzę w głębinie nogi obie!
Dość cierpienia!
Żyletka nad dłonią krwawą linię
już rysuje.
Ręka opada, cudna twarz blednie.
Ulatuje
życie ... nikt przecież śmierci nie winien.
Jej uroda
taka, że malarz tu być powinien ...
... Piękna szkoda!
Dedykuję:
https://www.facebook.com/Smutne-wiersze-569876639754112/?pnref=story