Wczoraj odbyły się wybory do Europarlamentu. Sądzę, że niewiele zmienią 
w tym komunistycznym bagnie. Wolałbym wziąć udział w odstresowującym 
turnieju rzutu młotem, pod nazwą "Polexit". Gdyby Żółtek zechciał kiedyś 
takowy zorganizować, za patronów polecam Timmermansa i Ghuya Verhof- 
stadta, którzy już dawno temu chcieli wykluczyć Polskę z najbardziej prawo- 
rządnego i demokratycznego wytworu światowego komunizmu, jakim jest Unia 
Europejska. W obliczu potencjalnego zagrożenia, unijne lewactwo, nadal 
mające zdecydowaną przewagę, zewrze szyki, ustępując ewentualnie w nie- 
znacznych drobiazgach. Populistyczni nuworysze zaś, jak to prawica ma w 
zwyczaju, roztrwonią uzyskane wyniki w utarczkach między sobą, zadowalając 
się sowitymi apanażami i dobrobytem żłobu, jakiego dotąd nie mieli. 
     Jacyś nawiedzeni heroldowie odkurzali przed laty romantyczną wizję 
Polski, jako Mesjasza narodów, uwalniającego Europę spod zielonokomu- 
nistycznego terroru. Po wyborach 9.06.24 okazało się, że nie tylko nie niesie- 
my światełka wolności, ale wręcz jesteśmy największym unijnym hamulco- 
wym jakichkolwiek zmian w Spinellego wizji superpaństwa europejskiego. 
Wbrew hurraoptymistycznym przemówieniom powyborczym Bosaka, sześcio-
ma Konfederatów głosami nie dokonamy rewolucji w umysłach nawet zlewa- 
czałego polactwa, które domaga się większej ilości wiatraków i karania żoł- 
nierzy WOT, używających broni palnej na granicy z Białorusią. To Niemcy 
obudzili się z pomerkelowego odrętwienia; muzułmańscy migranci najsilniej 
zaś wstrząsnęli Francuzami. My natomiast jeszcze bardziej ufamy sprzedajnym 
obrońcom OTUA, trochę mniej niezjednoczonej prawicy i tęczowemu lewac-
twu.

Zbigniew M. Kozłowski  10.06.2024

Po wyborach do Europarlamentu AD 2024