Wołodia Mołodiec !
Dwudziestowieczne, dwie najbardziej agresywne dyktatury, ponazywano
różnymi "izmami", utworzonymi od nazwisk wodzów, mających niemal 100%
poparcie narodów, którym przywodzili. Myślę, że Władimir Władimirowicz
zasłużył już na nazwanie jego imieniem tego, co czyni Rosja, pod jego przewodem.
90% poparcie ma, najechał kilka państw, zajął spore terytoria i wyraża ambicje na
więcej. Tak samo, jak Hitler i Stalin, Putin swojemu narodowi tłumaczy potrzebę
zabijania innych - obawą przed agresją całego świata, czyli - odwracając kierunek
agresji. Rosja musi być imperialną potęgą, aby obronić się przed imperializmem
amerykańskim, odwiecznym wrogiem rosyjskiego państwa. I święcie naród
rosyjski wierzy w to, że od zarania dziejów, jego największymi wrogami są USA i
Polska. O ile 100 lat temu można było ciemnotą i zacofaniem tłumaczyć skłonność
chłonięcia propagandowych kłamstw i wyznawanie takiej doktryny, to dziś, w do-
bie globalnej informacji, narodowi, popełniającemu zbrodnie agresji na inne nacje,
wybaczyć tego nie można. Wydaje się bowiem, że naród rosyjski nie osiągnął
jeszcze poziomu cywilizacyjnego północnych Koreańczyków, ideologicznych,
zdolnych uczniów, choć za wszelką cenę do tego dąży. W jakim celu określać
agresywność i opresyjność dzisiejszych Rosjan mianem putinizmu? Chociażby po
to, by oddać sprawiedliwość garstce nie więcej, niż 10% narodu, niepopierającej
polityki wodza, a potomnym umożliwić odróżnienie historycznych okresów w
dziejach rosyjskiej agresji: stalinizmu w czasach sowieckich, od postsowieckiego
putinizmu. Propaganda wprawdzie podobna w obu przypadkach lecz metody
bardziej cywilizowane. Nie ma już masowego ludobójstwa, w imię walki z wroga-
mi ustroju i faszyzmem, a z wrogami narodu rosyjskiego i faszystami walczą
kosmici, czyli - "zielone ludziki". Przy czym wrogiem jest nadal cały świat, a
najbardziej - najbliżsi sąsiedzi, których trzeba sobie podporządkować.
Hitleryzm i stalinizm miały w pogardzanym świecie swoich wiernych zwolen-
ników, tak i putinizm ma swoich wyznawców i orędowników, szczególnie w
krajach zachodniej Europy. Można to tłumaczyć odległością, czyli brakiem poczu-
cia zagrożenia i niedoświadczeniem bezpośrednich opresji poprzednich "izmów", a
w szczególności - stalinizmu, którego putinizm jest naturalną kontynuacją. Trudno
zaś akceptować proputinowskie sympatie w państwach, sąsiadujących z Rosją.
Wg aktualnego sondażu CBOS, 41% Polaków (zamieszkałych w Polsce?) uważa,
iż słusznym było wprowadzenie stanu wojennego. 20 lat temu uważało tak 54%.
Można przyjąć całkiem prawdopodobną tezę, że co najmniej 41% społeczeństwa
polskiego poparło by instalację marionetkowego, prorosyjskiego, proputinow-
skiego rządu w tym kraju. Jest to dwukrotnie więcej od poparcia dla powojennych
czekistów stalinowskich, twórców PRL. Śledząc prorosyjskie uwagi i opinie,
wyrażane w Internecie, nasuwa się wniosek, iż tow. Putin cieszy się sympatią co
najmniej połowy Polaków.
Głównie ze sprzedaży gazu finansowane są rosyjskie poczynania zbrojne.
Kwestią czasu jest tylko, kiedy nordstreamowy sojusz niemiecko - rosyjski obróci
się przeciw Polsce, jak niegdyś pakt Ribbentrop - Mołotow. Niemały w tym udział
mają rządzący Polską. Premier Miller odrzucił budowę gazociągu z Norwegii,
premier Pawlak zakontraktował długoterminową dostawę najdroższego gazu z
Rosji. Tusk i Kopacz wybudowali najkosztowniejszy gazoport, niwecząc jedno-
cześnie plany eksploatacji rodzimych złóż łupkowych. Politykę likwidacji polskich
sił zbrojnych rozpoczął prezydent Wałęsa, proponując Jelcynowi sojusz NATO
bis . Dzisiejsza Polska praktycznie nie posiada możliwości jakiejkolwiek obrony
przed rosyjską agresją. Rosyjskie drony szpiegowskie bezkarnie latają po polskiej
stronie granicy z obwodem kaliningradzkim. Sytuacja wygląda wręcz gorzej, niż na
Ukrainie, chęci bowiem do obrony niepodległości są w narodzie znikome. Tego-
roczne obchody stanu wojennego, przypominają jako żywo osiemnastowieczny,
przedrozbiorowy rozkład, skonfliktowanego wewnętrznie państwa. Wzajemna
nienawiść, partykularyzm i zachłanność, znów biorą górę nad samozachowawczym
instynktem narodowym. Totalna opozycja, niczym targowica, chwyta się wszelkich
sposobów zwalczenia prawowitej władzy. Właściwie to chyba nie chodzi o samą
władzę, co profity z niej wynikające. Znamienną jest Jana Rulewskiego walka
z ochlokracją: nie po to elity Solidarności, wraz z partyjnymi towarzyszami,
stworzyły demokrację dla wybranych, by poddać się władzy motłochu! Nelson
Mandela większą część życia spędził w więzieniu, ale umarł jako bogacz. Polską
totalną opozycję wspiera usilnie totalna unijna biurokracja. Dożywotni, elitarni
decydenci, którzy doprowadzili UE do stanu zapaści, biadolą nad upadkiem w
Polsce elitarnej demokracji i sprawiedliwości dla wybranych.
Wołodia mołodiec, najbogatszy człowiek świata. Jesteś carem Rosji, możesz
być i Europy! Unijne elity zadowolą tytuły i majątki książąt. Motłoch katolicki
zastąpią sobie muzułmańskim. Przybądź Wołodia, uratuj dawnych towarzyszy,
czekistów z S(łużb) B(ratnich), których polska, faszystowska władza chce skazać
na nędzę, zabierając uprzywilejowane emerytury i przyznając takie, jakie ma
polski motłoch!
Zbigniew M. Kozłowski 13.12.2016

