Bolesne wyznanie
Już nie boję się nieprzespanych nocy,
gwizdanego śpiewu kosa przed świtem,
wybuchu supernowej o północy,
i wycia wilków, z psów we wsi skowytem.
Jedno tylko wciąż najbardziej mnie boli,
drąży wiertłem w mózgu, niczym rak kości,
to, iż nie zadowoliłem Jej woli,
nie wyznając dość często swej miłości.
Nie otuliłem podczas niepogody
płaszczem ciepła, pod parasolem szczęścia.
Nie złożyłem na ołtarzu Jej urody
naręcza konwalii w przeddzień odejścia.
Nie chcę Waszych komentarzy z obmową,
ani gwiazdek ocen, jak obroże.
Moje wiersze są duchową z Nią rozmową,
ponieważ inaczej ... już być nie może.
Zbyszek - Hani