Rozdział 9. Zachód Wschodu

     "Ambasadorowie poważnych, wydawałoby się, państw zajęci drapowaniem 
swych ambasad w tęczowe banery i paradowaniem z półgołymi dziwadłami. 
Suto opłacane agendy Narodów Zjednoczonych podnoszące w kosztownych 
elaboratach zachcianki seksualnie niewyżytych perwersów nawet nie do takiej 
samej rangi, ale do rangi dużo wyższej niż sytuacja w krajach, które światowe 
mocarstwa, chroniąc swe rynki, wpędziły w permanentny głód." 

Nareszcie ktoś to publicznie stwierdził, szkoda, że nie po "chamsku". "Właśnie 
dlatego od czasu do czasu trzeba wymieniać elity panujące."
 Dlatego, iż poli- 
tyczny świecznik widocznie wypala umysły ze zdroworozsądkowego myślenia. 
Obecnie nam panujące euroelyty popie...ło już totalnie. Problem w tym, na co je 
wymienić. Najlepiej byłoby wycofać się rakiem z unijnej komuny, pociągając za 
sobą pozostałych zawiedzionych i stworzyć antyunię, czyli "Trójmorze". Oczywiś-
cie, sam Orban do tego za mały, a pisiory niezdatne. Pozostanie w Unii grozi nam 
ekonomicznym wydrenowaniem i utratą niepodległości. 
     
"Co więcej, jako jedyne zwierzęta na ziemi doświadczamy rui na okrągło 
przez cały rok i jako jedyne potrafimy robić rzeczy sprzeczne z instynktem 
przetrwania, jak zabijanie bez potrzeby albo dobrowolne poświęcanie życia. 
Jesteśmy więc skazani na rozum, na kulturę, religię - mówiąc krótko, na 
narzucanie sobie norm, wzorców, przykazań i reguł zaprzeczających naturze, 
bo tylko dzięki nim możemy jakoś funkcjonować." 
     "To, co dzieje się najbliżej nas, w Polsce, jest tylko lokalną realizacją 
ogólnej prawidłowości: elita zgłupiała, "odleciała" i nie daje się jej wierzyć. 
Nie daje się szanować, bo nie rozwiązuje problemów. Zamiast je rozwiązywać, 
ucieka w nonsensy, w dyrdymały."
 
"Elyta" zchamiała i zbuntowała się przeciw społeczeństwu. Polska elita pseudo- 
polityczna, pseudonaukowa, pseudoartystyczna, pseudointeligencka. Niechciana, 
nietolerowana przez społeczne "doły", w rankingach popularności i zaufania 
osiągająca najniższe pozycje. Pełzająca z ohydnym smrodem po podłogach euro- 
pejskich salonów i urzędów, poniżana i hańbiona. Przynosząca porutę narodowi. 
Jaki naród, takie jego elity? 
     
"...bo skoro polityka pojmowana jest jako pojedynek Dobra ze Złem, to 
żadnego kompromisu zawrzeć się tu nie da."
 
Najgorsze jest to, czego Ziemkiewicz nie uwzględnił w swojej książce, ponieważ 
uwydatniło się po jej wydaniu, w demonstracjach proaborcyjnych. Mnóstwo 
młodych kobiet opowiedziało się przeciw polskości. Żądają aborcji na życzenie, 
przy tragicznie niskim przyroście naturalnym. Skoro jedyna nadzieja na podtrzy- 
manie istnienia tego narodu zawodzi, jego przyszłość jest przesądzona. Kompromis
aborcyjny nie poprawił tragicznej, dla istnienia narodu, sytuacji demograficznej. 
Czy może ją poprawić polityczny kompromis pomiędzy "dobrą zmianą" a "obozem
zdrady i zaprzaństwa"? Pokomunistyczne rządy uczyniły wszystko, by spowodo- 
wać jak najliczniejszą emigrację Polaków z kraju i zastąpić ubytek napływem 
obcych; by zanikała polskość.
     
"Trzask słów Dmowskiego": dobry tytuł, zła puenta. Przez 365 stron przeko- 
nuje Ziemkiewicz o oryginalności Polaków, odmienności od zgniłego Zachodu, a 
w jednym z ostatnich rozdziałów przekreśla wszystko jednym niekonsekwentnym 
stwierdzeniem. Dobrześ asan jechał i nagle zboczyłeś. Nie inteligencja wymyśliła 
polską politykę. Oczywiście, że wymyśliła ją polska szlachta. Zdolna wybuchnąć 
erekcją wielkiego wyczynu, po czym zagasnąć wystygłą lawą, z poczuciem byle 
jak spełnionego obowiązku. Wspomnijmy słuszne, wręcz odkrywcze pokazanie 
w jaki sposób szlachta wysługiwała się żydami w I RP. To przecież identyczny 
obraz pierwszego trzydziestolecia III RP. Z szablami w dłoniach przewaliliśmy 
sowietyzm, po czym, usatysfakcjonowani zwycięstwem, Żydom powierzyliśmy 
transformację. W 2015. pisiory z wielkim tryumfem zdobyli władzę, nic sensow- 
nego nie uczynili, prócz tego, że oddali się pod żydowską komendę. Na taką 
politykę istotnie trzask rwanych włosów Dmowskiego rozlegać się powinien. 
Niekonsekwencja autora wyniknęła być może z niedokładnego przeanalizowania 
wniosku, iż polska inteligencja wywodziła się ze szlachty, a żydowska spolonizo- 
wała. Wobec gnuśności polskich prawicowych elit politycznych, wątpię byśmy 
mogli oprzeć się nawale światowego lewactwa pokomunistycznego, sowiecko - 
chińskiego. Polskie feministki wybiją zniewieściałym Polakom z głów wszelkie 
"izmy". 
     
"Otóż żeby postrzegać UE jako jakiś bankiet, a nasze zyski z niej jako 
darmowy poczęstunek, za który wypada się odwdzięczyć prezentem, trzeba być 
skończonym idiotą (co w tak zwanych elitach jest oczywiście normą), i to na 
kilku poziomach odrealnienia."
 
Nie tylko w elitach to jest normą. Równie bezdennie idiotyczną dla Polski politykę
zagraniczną, jak elity poprzednie, prowadzą elity PiS. Nikt zdroworozsądkowy nie 
liczy, że pisiory wyprowadzą nas z Unii. Choćby byli jeszcze bardziej sekowani 
przez komunistycznych komisarzy unijnych, mieszani z błotem po uszy, pisiory 
nigdy nie odważą się na polexit, chociaż jest to dla Polski niezbędne jak być, albo 
nie być. 75% obywateli tego kraju woli się sprzedać, jak to było w XVIII w. 
"Elity III RP w wejściu do UE zobaczyły nie tyle normalnie rozumiany politycz-
ny sojusz, zabezpieczający nas przed odwiecznym zagrożeniem rosyjskiego 
imperium - co wybór lepszego, bogatszego i bardziej nam imponującego koloni- 
zatora. Myśl, by szukać własnych wzorców dla "przezwyciężenia zacofania", w 
głowach nie postała." 
     "Naród, który potrafił za czasów PRL handlować po całym świecie, może o 
rynkach leżących między Polską a Rosją myśleć bez kompleksów
." Pod warun- 
kiem, że polityka zagraniczna prowadzona będzie w interesie Polski. Tymczasem 
PiS prowadzi ją w interesie chyba Izraela. 
     
"Zamiast Tuska - głucha pustka." To jest łagodnie powiedziane. Gdybyż 
choć jedną z zapowiadanych przed 2015 rokiem rzeczy Prezes zrobił przyzwoicie. 
Zreformował sądy, uczelnie, naprawił służbę zdrowia, uczynił Polskę niezależną od
obcych interwencji i szanowaną w świecie. Gdzie tam, wszystko to zabagnił 
jeszcze bardziej, skłócił naród nie gorzej, niż Tusk, a najgorsze jest to, co pisiory, 
pod jego przewodem, czynią w sprawach zagranicznych. Ten intrygant, ze swoją 
bandą tchórzy, pozostawi kraj w gospodarczej ruinie, zantagonizowaną ludnością, 
z nikczemnym wizerunkiem w świecie. Po czym, ogłupiały naród znów wybierze 
złodziejskie rządy "obozu zdrady i zaprzaństwa" (termin ukuty przez 
Michalkiewicza). 
     
"Jestem bardzo krytyczny wobec Piłsudskiego, zwłaszcza wobec jego polityki
 po 1921 roku, ale w jednym chętnie przyznaję mu rację: polska przyszłość leży 
na wschodzie, nie na zachodzie."
 
Ja zaś jestem mało krytyczny wobec Piłsudskiego. Oprócz przewrotu majowego i 
represji zastosowanych po nim, najkrytyczniej oceniam Piłsudskiego i Giedroycia 
ostpolitik. Wobec ewidentnej, w ciągu stu lat udowodnionej, wrogości do nas 
Ukraińców i Litwinów, tworzenie z nich buforu sprzymierzonego przeciw Rosji to 
infantylne, idiotyczne mrzonki. Czy sami chcielibyśmy być czyimś buforem?! 
Naszym najważniejszym, strategicznym politycznie i gospodarczo celem jest 
stworzenie obszaru "Trójmorza" wschodniej Europy, mogącego skutecznie oprzeć 
się imperializmowi rosyjskiemu, agresji komunizującego się Zachodu (Europy i 
Ameryki), komunistycznej Azji oraz islamowi i żydom. Niestety, realizacji tego 
nie chce ani pisowska "zła zmiana" (tylko straszy tym Unię), ani "obóz zdrady i 
zaprzaństwa". Poza tym zgadzam się ze wszystkim, co Ziemkiewicz napisał w tym 
rozdziale. 
     
"Pierwszym warunkiem, żeby przestać być pachołkiem, jest przestać 
samemu się nim czuć."
 
Piękne podsumowanie dobrej publikacji. Tyle, że całą winę za nasze narodowe 
stawanie się pachołkami, autor zrzuca na niegdysiejszych "panów". Owszem, 
przepieprzyli "panowie" nie tylko swoje majątki, ale i pierwszą i drugą RP. W PRL
i III RP dawnych "panów" już nie było i nie ma. Przynajmniej nic nie znaczą. Autor
sam to stwierdza w tym rozdziale: 
"To nic, że "państwa" już dawno nie ma. 
Wyginęło, co nie wyginęło, to zdegenerowało, a co nie wyginęło i nie zdegene- 
rowało, to osłabło i nie jest już w stanie Polską skutecznie pokierować. Umysł 
przywykły do wstydu i zastrachania znajdzie sobie innych "państwa" - na pr
zy- 
kład Europę." "Panów" nie ma już od 75 lat. Przez ten czas to "niepanowie" 
ćwiczyli "chamów" i uczyli fałszywej historii; przez ostatnie 5 lat nieco odfałszo- 
wując. W "pańskiej" Polsce ukraiński "cham" milionami z głodu nie umierał; 
Litwin miał pozycję równoznaczną z koroniarzem. Oni jednak woleli kojarzyć się 
z Rosją i nadal wolą nas nienawidzić. Nas wszystkich polskich "chamów". Polski 
"mental" nie kształtują klęski narodowych czynów. Kształtują go zwycięstwa 
naszych wrogów. "Mental" dzisiejszych elit ukształtował, sowietom poddany, PRL.
Także rządzących aktualnie pisiorów, bezkrytycznie oddanych amerykańsko - 
izraelskiemu żydostwu. Masowe demonstracje proaborcyjne uświadamiają, że 
"mental" młodych Polek kształtuje żydowska "michnikowszczyzna". One nie mają 
żadnego pojęcia o dawnej, "pańskiej" Polsce, zaś autor chce im wmówić gene- 
tyczne uwarunkowanie od "mentalu", przejętego po pradziadkach? O swoich 
rzekomo szlacheckich koligacjach dowiedziałem się przypadkiem na starość. Nie 
miało to żadnego znaczenia w mojej biografii. Moją tożsamość kształtowała 
komunistyczna PRL. Przynajmniej wyniosłem z niej krytyczny, historyczny 
"mental", jakiego odmówiono pokoleniu zrodzonemu w III RP. 
     Nie chcę na koniec pozostawić wrażenia negatywnej oceny książki Ziemkiewi- 
cza, bowiem pozycja to cenna dla wzbudzenia świadomości narodowej i próba 
rozniecenia dumy oraz godności, wobec politycznego i medialnego szargania 
prawości polskiego narodu. Poprzez dokonanie literackiej i historycznej wiwisek- 
cji polskości, próba przywrócenia dumy bycia Polakiem oraz pozbycia się poroz- 
biorowego i pososwieckiego mentalu niewolnika. Niestety, przez gardło nam nie 
przejdzie (autorowi także otwarcie nie przechodzi) odpalić treserom Europy: 
"Walcie się...! Polexit, albo śmierć narodowej tożsamości!" Wiemy, iż ku zagła- 
dzie narodowej tożsamości wiedzie nas przede wszystkim rodzima totalna targo- 
wica. Obawiam się, że jest ona liczniejsza, niż 300 lat temu i zazdroszczę autorowi
optymistycznej wiary w zachowawczą mądrość Polaków. Wielosettysięczne 
manifestacje hardych feministek nie dają powodu do optymizmu w przetrwanie 
tego narodu. One wolą bronić żabiego skrzeku, niż poczętego życia ludzkiego. 
 
Zbigniew M. Kozłowski grudzień 2020 - styczeń 2021

Czytając Ziemkiewicza  "Cham niezbuntowany"
 Fragment 6.