Klęska Imperium Zła? (3)
Pomnik postawiony w Skierniewicach w stulecie Bitwy Warszawskiej.
Od lewej: Charles de Gaulle, Józef Piłsudski, Pal Teleki, Symon Petlura
20 lipca 1920, rząd brytyjski zatwierdził wysłanie misji polityczno-
wojskowej do Polski, pod kierownictwem lorda Edgara d'Abernona i sir
Maurice'a Hankeya. Sens dokonanego przez Lloyda George'a wyboru i
nastawienie Hankeya do tej misji najlepiej ilustruje wpis do dziennika tego
ostatniego przed wyjazdem do Polski: "Premier wie, że żywię do Polaków
zarówno wstręt, jak i pogardę i że nie wierzę, w dłuższej perspektywie, że
można cokolwiek zrobić, żeby ich uratować, a wreszcie, że wątpię, aby
zasługiwali na ratunek." Formalny lider brytyjskiej części misji alianckiej
w Warszawie lord d'Abernon, choć podkreślał, że jego nastawienie do Polski
jest "bardziej przyjazne", to jednak w listach do Hankeya i Lloyda George'a
dawał wyraz swemu przekonaniu, że Polski uratować się nie da, a nadzieje
na powstrzymanie bolszewików może dać dopiero oparcie o Niemcy. Znany
z opublikowanej po latach relacji z "XVIII decydującej bitwy w dziejach
świata" - i swojego rzekomo walnego w niej udziału - lord d'Abernon
wyczyścił ją z najbardziej krytycznych uwag pod adresem Polaków, w jakie
obfitował jego spisany na bieżąco, w lipcu-sierpniu 1920 roku, raport do
Londynu, usuwając także swoje ówczesne przewidywania co do nieuchron-
ności upadku Polski.
Piłsudski nie protestował przeciw ustaleniom pokojowym w Rydze, gdyż
zdawał sobie sprawę z faktu, że nie ma społecznego przyzwolenia na
kontynuowanie wojny. Przeciwko dalszym postępom polskiej kontrofensywy
na wschodzie protestował od końca sierpnia Londyn, do którego w połowie
września przyłączył się także Paryż.
Lenin pocieszał się w charakterystyczny, upiornie proroczy sposób:
"Polskę opanujemy i tak, gdy nadejdzie pora. [...] Przeciwko Polsce
możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z
Niemcami. [...] Niemcy są naszymi pomocnikami i naturalnymi
sprzymierzeńcami...
Upokorzone faktycznym traktatem rozbiorowym w Trianon, jaki
narzuciły im zwycięskie mocarstwa alianckie, Węgry zdecydowały się w tej
tragicznej dla siebie chwili wspomóc zagrożoną Polskę. Premier Pal Teleki
wydał w lipcu 1920 roku polecenie, by wszystkie zapasy i bieżącą produkcję
z największej węgierskiej fabryki amunicji skierować do naszego kraju.
Kiedy inni sąsiedzi blokowali wszelką pomoc dla Polski, ostatnim szlakiem
dla dostaw amunicji z Węgier pozostała Rumunia. I tym okrężnym szlakiem
dotarł 12 sierpnia do Skierniewic transport 22 milionów naboi do używanych
przez polskich żołnierzy karabinów Mauser (i 30 tysięcy samych karbinów),
a także 13 milionów do mannlicherów. Ogółem w kolejnych tygodniach
Węgrzy dostarczyli Wojsku Polskiemu, tak potrzebne w decydującej fazie
bitwy warszawskiej, a następnie w operacji niemeńskiej, ponad 60 milionów
nabojów, 30 tysięcy karabinów, 440 kuchni polowych... Bez tej konkretnej
pomocy wojny nie można było wygrać.



