"SPOWIEDZ' ANTYSEMITY"  (1)

Janusz Telejko: Teraz wróćmy do 
historii dr. Dariusza Ratajczaka, bo 
to też jest historia; był Pan znanym 
i lubianym wykładowcą na Uniwer-
sytecie Opolskim. 

D. Ratajczak: ...byłem. Tak, byłem. 

J. Telejko: ...wybitnym naukowcem 
i znawcą Kresów Wschodnich, a 
obecnie pracuje Pan jako stróż nocny 
- dlaczego? 

D. Ratajczak: Z bardzo prostego 
powodu - w 1999 roku opubliko-
wałem publicystyczną książeczkę pt. 
"Tematy niebezpieczne". W książce 
tej w jednym z podrozdziałów poru-
szyłem sprawę tzw. rewizjonizmu 
holocaustu, przytoczyłem tezy gło-
szone przez rewizjonistów holocaustu 
bez mojego komentarza autorskiego... 
i to się pewnym gremiom nie spodobało... 

J. Telejko: Panie Dariuszu, kim są rewizjoniści holocaustu? 

D. Ratajczak: Rewizjoniści holocaustu są środowiskiem złożonym z naukow-
ców, dziennikarzy, publicystów. Przede wszystkim to prawdziwie między-
narodowe grono uważa, że żydowski holocaust nie był wydarzeniem 
wyjątowym w XX wieku, że ten straszliwy XX wiek, który na szczęście 
skończył się, dotykał także tragediami inne nacje, inne narody: a więc 
Polaków, Cyganów, Japończyków, Ormian, Rosjan, Ukraińców itd. Dlatego 
twierdzą, że właściwie żadna nacja, żaden naród nie ma monopolu na 
cierpienie, w tym ciężko doświadczony podczas ostatniej wojny naród 
żydowski. Tymczasem dzieje się tak, że niektóre środowiska żydowskie chcą 
wmówić światu, że holocaust był jakby osią martyrologiczną XX wieku. Co 
więcej, osią martyrologiczną historii całego świata. Oczywiście tą podstawo-
wą rewizjonistyczną tezę uzupełniają inne poglądy. Na przykład taki, że 
podczas II wojny światowej nie zginęło 6 mln Żydów, tylko mniej. Ta teza 
jest o tyle do obrony, że jeszcze 15-16 lat temu twierdzono, że w straszliwej 
mordowni hitlerowskiej w Auschwitz-Birkenau zginęło 4-4,5 mln ludzi. 
Dzisiaj oficjalne władze Muzeum Oświęcimskiego twierdzą, że milion, 
milion sto... No więc mamy w tym jednym przypadku różnicę trzech 
milionów. To są rzeczy, które trzeba badać i sprawdzać. Na tym polega 
praca historyka. Tymczasem możni tego świata twierdzą, iż "prawdy 
uświęcone" dyskusji nie podlegają. Czy na tym polega wolność badań 
naukowych? Czy nie nazwiemy tego cenzurą? A ja po prostu mówię: dajcie 
spokój historykom, zapewnijcie historii autonomię. Dajcie jej żyć. Właśnie -
dajcie jej żyć. Czy żądam zbyt wiele? 

J. Telejko: Kogo dotknęła i obaziła Pana publikacja "Tematy niebezpiecz-
ne"? 

D. Ratajczak: Widzi Pan, to jest właśnie bardzo dziwne - chyba najmniej 
samych Żydów, dlatego, że głosów "anty-ratajczakowskich" w wydaniu 
środowisk ściśle żydowskich było stosunkowo mało i pojawiły się nieco 
później.  

J. Telejko: Panie Doktorze, na Opolszczyźnie dużo ostatnio się mówi o 
mniejszości narodowej, o tworzeniu odrębnego państwa śląskiego - w zasa-
dzie tworzy się taki mit, że Śląsk chce się oderwać od Polski. Dlatego ci, 
którzy przyszli na Śląsk tak jak Pana rodzice ze Lwowa, zaczynają się tego 
Śląska bać. 

Dariusz Ratajczak: Tak, zaczynają się bać i mają powody, żeby się bać. Nie 
załatwiono kwestii własnościowych. To tykająca bomba zegarowa w obliczu 
wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Proszę pamiętać, że prawo unijne 
bdzie miało większą wagę od polskiego, czyli krajowego. Niemcy bezwzględ-
nie wykorzystają tę sytuację, upomną się "o swoje". To jest poważne pań-
stwo, oni wiedzą co robią... Jeżeli ktoś myśli, że zachodni sąsiedzi Polski 
zapomnieli o byłych ziemiach niemieckich na wschód od Odry - żyje w 
krainie latających niedźwiedzi. Jeśli chodzi o Śląsk i Ślązaków... Zawsze 
uważałem, że Śląsk jest polski - to jest rzecz bezdyskusyjna. Nie ma Polski 
bez Śląska. Polska bez Śląska jest krajem nawet już nie drugorzędnym, ale 
czwartorzędnym. 

Nie ma oczywiście czegoś takiego , jak "narodowość śląska" - jest to wymysł
kilku spryciarzy zgrupowanych wokół pana Gorzelika i to jest oczywiście 
typowa, w istocie proniemiecka dywersja. Ci faceci napisali już nawet książ-
kę o historii "narodu śląskiego". Zachodzę w głowę, jak można napisać 
książkę o czymś, czego nigdy nie było?! Na Opolszczyźnie istnieje mniej-
szość niemiecka - ja nie odbieram tym ludziom prawa do tego, aby czuli się 
Niemcami, ale trzeba znać pewne proporcje... Nie można na przykład 
twierdzić, że Ślązacy są etniczną częścią narodu niemieckiego, a Śląsk 
polsko-niemieckim "landem". Zresztą zdecydowaną większość mieszkańców
Opolszczyzny stanowią Polacy. Żyją wśród nas również Ślązacy o polskiej 
orientacji narodowej. Tych ludzi spotkała wielka niesprawiedliwość. Po 
roku 1945 byli prześladowani przez komunistów, wielu z nich wyjechało do 
Niemiec, ale ja do dziś znam polsko-śląskie rodziny, mieszkające pod 
Opolem, które dumne są z tego, że ich dziadkowie czy pradziadowie walczyli 
w Powstaniu Śląskim po stronie polskiej. Oczywiście wielu opolskim 
Ślązakom zamącili w głowie liderzy niemieckiej mniejszości w rodzaju 
Heinricha Krolla. To są niebezpieczni ludzie, wilki w owczej skórze. Mają 
pieniądze, cieszą się poparciem ze strony bogatego "Vaterlandu". Jest to 
potencjalnie piąta kolumna. Na szczęście zauważam, że szeregi mniejszości 
niemieckiej na Opolszczyźnie rzedną. Chyba jest szansa, aby ponownie 
przyciągnąć śląskie masy do polskości. Trzeba to robić delikatnie, szanując 
śląskie odrębności regionalne, śląską gwarę (napraawdę urokliwą), zwyczaje
itd. Jedno jest wszak pewne: nie ma Polski bez Śląska. Generał de Gaulle 
miał rację. Najbardziej polskim z polskich miast jest... Zabrze! Dodam: i 
Opole... i Opole, historyczna stolica polskiego Górnego Śląska! 

J. Telejko: Z "niepokornym" dr. Dariuszem Ratajczakiem, historykiem, 
człowiekiem, który napisał książkę, która poruszyła całą Polskę, a obecnie 
jest nocnym stróżem, rozmawiałem dzisiaj w Radiu Rodzina. 

 
    Irytującym jest to, jak łatwo w III RP można zgnoić człowieka za to tylko, 
iż ośmielił się zacytować poglądy niezgodne z aktualnie obowiązującą doktry-
ną. Gehenna Ratajczaka rozgrywała się w latach od 1999 do jego śmierci w 
2010. Demokracja sterowana (zaczerpnięte z Michalkiewicza "demokracji 
kierowanej"; rządzący kartel Tuska określa jako "walczącą") w swej obłędnej 
represyjności posunęła się jeszcze dalej. W 2025. skazywani są ludzie tylko 
za "polubienie" czyjejś "niewłaściwej" wypowiedzi, zamieszczonej w interne-
towym komunikatorze. Można by rzec, że polski (nie tylko) "wymiar sprawie-
dliwości" osiągnął już dno, lecz doświadczeni komuną spodziewamy się, że 
jeszcze jakiś nawiedzony lewak zastuka, grożąc od spodu. 
     "Opole" to jedno z najpierwotniejszych słów języka polskiego. Od niego 
Polska wywiodła swoją nazwę. Zabrze i Wrocław są już bardziej ukraińskie, 
niż polskie. Zbyt małe poparcie mają tacy rodowici polscy Ślązacy, jak poseł 
Fritz, aby dzielnica ta (Śląsk Górny, Dolny i Opolski) ostała się przy landzie 
przywiślańskim, gdy przyjdzie pora likwidacji Polski. A przyjdzie z pewnością;
jeśli nie za drugiego, to za trzeciego Tuska. Demokracja to podobno rządy 
ludu, czyli wyborców.