"Trzecia władza" (33)
Przez dwa tygodnie w maju 2020 r. obowiązki pierwszego prezesa pełnił
dr hab. Kamil Zaradkiewicz, sędzia Izby Cywilnej, który z dużą determina-
cją chciał doprowadzić do wyboru kandydatów. Już wcześniej zaszokował
środowisko sędziowskie, kiedy w grudniu 2019 r. ujawnił spis kilkudziesię-
ciu sędziów Sądu Najwyższego nominowanych w czasach PRL przez Radę
Państwa. Zaradkiewicz postąpił wbrew stanowisku prof. Gersdorf, która
uzasadniła, że nie udowodnił, iż ujawnienie listy służy dobru społecznemu.
Wcześniej zwrócił się do Ministerstwa Sprawiedliwości o udostępnienie w
trybie informacji publicznej listy wszystkich aktualnie orzekających sędziów
wybranych przez Radę Państwa. Nazwiska 747 sędziów trafiły do internetu.
Pełniąc funkcję p.o. pierwszego prezesa, Zaradkiewicz zaszokował po
raz drugi, gdy korzystając ze swoich uprawnień, wydał zarządzenie o usu-
nięciu z holu sądu portetów sześciu pierwszych prezesów SN z lat 1945-
1989. W zarządzeniu wskazał m.in., że "etycznie i moralnie niedopuszczalne
jest wyróżnienie współodpowiedzialnych za brak niezależnego sądownictwa
osób poprzez ich upamiętnienie wraz z pierwszymi prezesami Sądu
Najwyższego niepodległej Rzeczypospolitej (1918-1945 oraz od 1990 r.).
W istocie bardziej szokowało, że przez wiele lat portrety ludzi, którzy
sprzeniewierzali się sędziowskim zasadom, czyniąc wymiar sprawiedliwości
wymiarem niesprawiedliwości, były tolerowane w gmachu Sądu Najwyższe-
go i nikomu nawet nie przyszło do głowy, aby zdjąć je z reprezentacyjnego
miejsca.
Atmosferę w Sądzie Najwyższym, jeszcze przed wyborem nowego preze-
sa, podgrzała uchwała starych sędziów, która zapadła w styczniu 2020 r.
Kiedy wydawało się, że Sąd Najwyższy został zdobyty przez PiS, z odsieczą
sędziom przyszła Bruksela i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej,
wydając serię wyroków w polskich sprawach, podważających zgodność
reform PiS z prawem UE. Część skarg w formie pytań prejudycjalnych
złożyli zresztą sami sędziowie.
W kwietniu 2019 r. Komisja Europejska wszczęła procedurę narusze-
niową wobec Polski. Bezpośrednim powodem było funkcjonowanie Izby
Dyscyplinarnej. W listopadzie tego samego roku TSUE, odpowiadając na
pytanie prejudycjalne, stwierdził, że polski Sąd Najwyższy może badać
niezależność nowej izby, by ustalić, czy może ona rozpoznawać spory
dotyczące przejścia sędziów SN w stan spoczynku. Zachęcona wyrokiem
Trybunału Małgorzata Gersdorf złożyła wniosek o rozstrzygnięcie przez
połączone składy trzech starych izb SN (Cywilnej, Karnej i Pracy), czy
udział w składzie sądów powszechnych lub SN sędziów powołanych przez
prezydenta na podstawie ustawy o KRS nie prowadzi do naruszenia konsty-
tucji i unijnego prawa.
23 stycznia 2020 r. 59 sędziów wydało bezprecedensową uchwałę, której
nadano moc zasady prawnej. Stary Sąd Najwyższy uznał, powołując się na
prawo UE, że utworzona w nim Izba Dyscyplinarna nie spełnia kryterium
niezależnego sądu, a sędziowie w niej orzekający nie są sędziami. Zakwes-
tionował też udział w orzekaniu nowych sędziów SN w starych izbach i w
Izbie Kontroli Nadzwyczajnej oraz podał w wątpliwość niezawisłośść kilkuset
sędziów sądów powszechnych, którzy zdążyli już przejść przez nową KRS.
To było bezprecedensowe uderzenie prawne. Sąd Najwyższy próbował
wywrócić jedną uchwałą praktycznie wszystkie reformy PiS w SN, KRS i
sądach powszechnych. Chyba nigdy wcześniej nie posunął się tak daleko,
wchodząc w rolę kreatora nowej rzeczywistości prawnej, przekreślając
działanie legalnie powołanej przez parlament instytucji, jakim była Izba
Dyscyplinarna.
Uchwała z 23 stycznia 2020 r. była przystąpieniem starego Sądu Naj-
wyższego do wojny ustrojowej. Podobnie jak w przypadku TK, doprowadziła
ona do długiej wymiany ciosów w postaci uchwał i orzeczeń SN, TK, NSA i
sądów powszechnych, umacniających argumentację prawną jednej bądź
drugiej strony sporu ustrojowego. Również TSUE został zasypany lawiną
nowych pytań prejudycjalnych od polskich sędziów w sprawie oceny prawo-
rządności rozwiązań przeforsowanych przez PiS. Kolejne odpowiedzi TSUE
wzmacniały opór środowisk sędziowskich.
Był to początek tworzenia się w Polsce niebezpiecznego dualizmu. Obok
siebie mogły funkcjonować dwie rzeczywistości prawne. Pierwsza oparta na
ustawach uchwalonych przez sejmową większość z silnym demokratycznym
mandatem wyborczym, wspieraną dodatkowo wyrokami TK i uchwałami
nowo powołanych izb SN. I druga, forsowana przez środowiska sędziowskie
i autorytety prawnicze, która opierała się na orzeczeniach TSUE, Trybuna-
łu w Strasburgu i starego Sądu Najwyższego, a także na interpretacjach
konstytucji. Czasem przyjmowało to postać niebezpieczną. Po wyborach
prezydenckich w 2019 r. wygranych przez Andrzeja Dudę, który otrzymał
ponad 10 mln głosów, w podjętym stanowisku Iustitia zaczęła podważać
legalność jego wyboru, gdyż wybory zostały uznane za ważne przez niele-
galny skład sędziowski Izby Spraw Publicznych.
Taka linia podziału będzie się utrzymywać przez kolejne lata. Powstały
impas spowoduje, że konflikt stanie się niemożliwy do rozwiązania na drodze
prawnej. W następnych latach środowiska sędziowskie, bazując na orzecze-
niach TSUE, przypiszą sobie mandat prawotwórczy, niemal równy władzy
ustawodawczej i wykonawczej. Kilkudziesięciu sędziów będzie próbowało
decydować o kształcie ustrojowym sądów, z pominięciem woli parlamentar-
nej większości, a nawet będzie kwestionować konstytucyjne prerogatywy
prezydenta do powoływania sędziów. Dzięki uchwale starego SN niektórzy
sędziowie będą podważali legalność składów z sędziami, którzy przeszli przez
nową KRS. Co oznacza, że w decydowaniu o tym, kto jest sędzią, a kto nie,
postawią się wyżej od prezydenta.
Skutkiem zapadających wyroków była próba legalizowania twardego
podziału w Sądzie Najwyższym i sądach powszechnych według klucza:
sędzia legalny lub nielegalny, który nie daje rękojmi niezawisłości. Do 2022
r. przez nową KRS przeszło blisko 1500 sędziów, którzy dotąd wydali ponad
milion wyroków. Kwestionowanie ich statusu wiązało się z ryzykiem podwa-
żania legalności ich orzeczeń. Była to zabawa zapałkami na beczce prochu.
Beczka prochu wybuchła w momencie przejęcia władzy przez Koalicję
Obywatelską w 2023 r. Pożar wywołany tym wybuchem trwał przez cały 2024
rok i trwać będzie zapewne przynajmniej do połowy 2025., doprowadzając do
ruiny cały system praworządności III RP. Trzema źródłami, umożliwiającymi
zaistnienie tej katastrofy były:
1) odstąpienie od dekomunizacji sądownictwa - dozgonna wiara Strzembosza
w to, że sądy same się oczyszczą. Jak widać się nie oczyściły, a ich spróchnia-
ły rdzeń podatny był na zapłon;
2) niekadencyjność sędziów, a wręcz dożywotnia ich nieusuwalność;
3) antypaństwowe i antykonstytucyjne ingerencje TSUE, organów unijnych,
Komisji Weneckiej w krajową praworządność, negowanie przez te instytucje
konstytucyjnych uprawnień demokratycznie obranego parlamentu krajowego.
Oportuniści powołują się na nadrzędność prawa międzynarodowego nad
krajowym i uznają wyższość wykładni oraz postanowień międzynarodowych
instytucji nad konstytucją i ustawami krajowych organów prawo stanowiących.
Dla reformatorów zaś konstytucja, jest najwyższym aktem prawa państwowego,
co najmniej równorzędnym aktom umów międzynarodowych, a wyroki
Trybunału Konstytucyjnego uznają za niepodważalne wykładnie, prawo
stanowiące. Konflikt o praworządność III RP może być ostatecznie i trwale
rozwiązany dwoma sposobami:
1. Uznaniem prawa międzynarodowego i wykładni tego prawa, dokonywanym
przez trybunały międzynarodowe, za bezwzględnie nadrzędne nad krajowym
prawem konstytucyjnym, a zatem całkowite wyzbycie się państwowej suweren-
ności i ustanowienie eurolandu przywiślańskiego pod auspicjami Niemiec.
2. POLEXIT.
Wszelkie inne próby rozwiązania tego konfliktu będą gaszeniem skutków
pożaru, pozostawiając jego żarzące się zarzewie.



