DISTRICTUS  LOVICIENSIS

     Nieznana jest data przyznania arcy- 
biskupstwu gnieźnieńskiemu dóbr łowic- 
kich. Można jedynie zakreślić przedział 
czasowy pomiędzy dwiema zasadniczy- 
mi datami rocznymi: rokiem 1000 a 1136. 
Przeanalizujmy pokrótce owe 136 lat, 
próbując ustalić najbardziej prawdopo- 
dobny moment wystawienia dokumentu, 
uznawanego za zaginiony, jaki świad- 
czyłby o uzyskaniu przez zwierzchnika 
polskiej prowincji kościelnej prawa do 
ziemi łowickiej. 
     W roku 999 cesarz Otto III wkłada 
tiarę biskupa Rzymu na głowę swojego 
spowiednika i wiernego powiernika, 
uczonego mnicha frankońskiego, brata 
Gerberta, arcybiskupa Reims. Wkrótce 
ów, jako nowy papież Sylwester II usta- 
nawia metropolię kościelną w Gnieźnie 
i 3 biskupstwa: w Kołobrzegu, Krakowie 
i Wrocławiu. Tym sposobem cesarz, za 
pośrednictwem "swojego" papieża, okazuje wdzięczność Bolesławowi Chrobremu,
"przyjacielowi" i jednemu z najważniejszych filarów swego tronu. Arcybiskupem, 
zależnym tylko od papieża, mianowany zostaje (pod imieniem Gaudentego) 
Radzim Sławnikowic, brat przyrodni męczennika za wiarę - Wojciecha. 
     Brak jest jakiejkolwiek przesłanki na temat uposażenia arcybiskupstwa na 
Mazowszu. Na przełomie lat 1008/9, arcybiskup Bruno z Kwerfurtu przygotowuje 
się do misyjnej wyprawy na tereny Jaćwingów. Z relacji Wiperta, jedynego 
uczestnika, który przeżył tę dramatyczną misję, aczkolwiek oślepiony, wynika, że 
Bruno udał się na Jaćwież, opuszczając własną diecezję w Polsce. Przypuszcza 
się, że Bolesław Chrobry, specjalnie dla Brunona, wystarał się o diecezję w 
Łęczycy, albo w Płocku. Niewykluczone, że w tym samym czasie, z obszaru 
mazowieckiego diecezji poznańskiej, arcybiskupowi gnieźnieńskiemu Gaudentemu
wyznaczony zostaje kawałek nadbzurzańskiej puszczy, w pobliżu Łęczycy i 
Płocka. Mogły to być celowe posunięcia władcy, umocnienia katolicyzmu na 
wschodnich rubieżach swego panowania. Pozostaje to jednak w sferze przypusz- 
czeń, historiografia nie zna bowiem żadnych dokumentów, ani konkretnych 
faktów, dotyczących owej efemerycznej diecezji, ani nawet terytorialnej organi- 
zacji kościoła na Mazowszu. 
     Długi czas archidiecezja gnieźnieńska nie stanowiła faktycznej metropolii 
zwierzchniej polskiego kościoła. Była w istocie biskupstwem, któremu pobliska 
diecezja poznańska oddać musiała połowę obszaru swoich wpływów. Domniemy- 
wa się, iż podział ten przebiegał równoleżnikowo do Wisły, Gnieznu przyporząd- 
kowując północną część Wielkopolski, Poznaniowi zaś - południową. Na 
Mazowszu Zachodnim, hipotetyczną granicę podziału stanowić mogła rzeka 
Rawka. 
     Dopiero Bolesław Śmiały podjął próbę nadania Gnieznu rzeczywistej roli 
arcybiskupiej, co, jak wiemy, zakończyło się tragicznie dla biskupa krakowskiego 
Stanisława, rzecznika interesów Magdeburga. Samemu królowi, także wkrótce 
przyczyniło się do zguby. W 1075, po czterdziestu prawie latach wakatu, obsa- 
dzony zostaje tron arcybiskupi w Gnieźnie. Tego samego roku powstaje biskup- 
stwo w Płocku. Wcześniej, książę ufundował i opatrzył dziewięciną z Mazowsza 
benedyktyńskie opactwo św. Jana w Mogilnie. Diecezja płocka objęła obszar po 
wschodniej stronie Wisły, wnioskować stąd można, że pozostał utrzymany lub 
wprowadzony podział obszaru Mazowsza Zachodniego, na: część południową, 
podporządkowaną diecezji poznańskiej (od 1124 r. - archidiakonat czerski, od 
1406 - warszawski) oraz Łowicz prawdopodobnie przyznany arcybiskupowi 
gnieźnieńskiemu. Istotną rolę w owej reformie kościelnej pełnić musiał arcyb. 
Bogumił, niezłomny stronnik Bolesława. Brak dokumentu nadania districtus 
łowickiego metropolii gnieźnieńskiej, historycy kwitują zaginięciem owego. 
     Postawmy ryzykowną hipotezę, że przywilej taki nigdy nie został wydany. 
Może przed lub po koronacji, której dokonał arcybiskup Bogumił 25 XII 1076, 
Bolesław przyrzekł mu zapis na Mazowszu lecz wydarzenia, jakie wkrótce miały 
się rozegrać, zaprzątnęły króla do tego stopnia, że stosownego dokumentu 
wystawić nie zdążył. Koronacja jednego z najważniejszych filarów tronu papies- 
kiego Grzegorza VII, wielkiego reformatora kościoła, musiała rozjątrzyć króla 
niemieckiego Henryka IV, jak i czeskiego Wratysława do tego stopnia, iż nie 
mogąc zwyciężyć Śmiałego w otwartej walce, dołożyli wszelkich starań, by 
podstępem i przekupstwem podsycić wewnętrzną opozycję w Polsce. Poczynania 
ich niewątpliwie wspierał metropolita magdeburski. Zarzewie buntu udało im się 
rozniecić tak dalece, że już w 1079, Bolesław uchodzić musiał na Węgry, by tam 
otruty żywota dokonać, dokumentu, nadającego Łowicz arcyb. Bogumiłowi, nie 
podpisawszy. 
 2 
 3