"Państwo Narodowe i jego wrogowie"  (5)

     Gdy inne mocarstwa tworzyły duże państwa i rozdzielały kolonie, to 
Niemcy pozostawały w tyle. I tak jak Niemcom udało się ostatecznie 
połączyć w jeden wielki polityczny i gospodarczy organizm, tak samo musi 
się dziś stać z Europą. 

     Recepta Richarda Coudenhove-Kalergiego nie przewidziała co najmniej 
tysiącletniego ugruntowania się rozbieżności kulturowo-cywilizacyjnych 
małych narodów europejskich. Imperia: rosyjskie, amerykańskie, brytyjskie, 
japońskie powstały poprzez zbrojne podboje i przemocą były utrzymywane 
przez hegemona. Unijne imperium europejskie powstaje poprzez dobrowolną 
akcesję małych narodów, wyrażoną w referendum. Imperium to utrzymywane 
jest administracyjnymi nakazami, albowiem nie posiada jeszcze sił wojsko- 
wych, ani policyjnych. Objawiające się jednak rozbieżności interesów poszcze-
gólnych narodów powodują, że hegemon, jakim jest naród Germanów, dąży do 
utworzenia unijnych sił zbrojnych, uznając, iż metody administracyjne nie 
wystarczają do utrzymania w posłuszeństwie tak krnąbrnych narodów, jak np. 
Polacy i Węgrzy. Współcześni lewicowi demagodzy, rządzący Unią Europej- 
ską, istotnie zmierzają do jej "ostatecznego połączenia w jeden wielki politycz- 
ny i gospodarczy organizm" komunistyczny, metodami manipulacji traktato- 
wych, z perspektywą całkowitego ubezwłasnowolnienia podporządkowanych 
narodów. 
     Ostateczna recepta wygląda następująco: "uznanie istniejących granic, 
przy jednoczesnej walce przeciwko granicom celnym, co doprowadzi do 
Stanów Zjednoczonych Europy, w których granice państwowe stracą swoje 
dzisiejsze znaczenie i zostaną zdegradowane do czystych granic administra- 
cyjnych. 
 
     Otto von Habsburg dowodzi, że świat przednowożytny składał się z 
uniwersalnego cesarstwa i lokalnych małych ojczyzn; z powszechnego ludu 
imperialnego i z małych lokalnych etni. Rewolucja nowożytna polegała na 
tym, że znikło uniwersalne imperium, znacznemu zatarciu uległy wspólnoty 
lokalne, a głównym punktem odniesienia stał się naród i państwo narodowe. 
Projektowana przezeń przyszła zjednoczona Europa powinna powrócić do 
modelu mediewalnego: imperium versus etnie, a narody i państwa narodowe
powinny zniknąć. Tak wygląda podstawa paneuropeistycznej koncepcji 
Habsburga. 
     Książę, zmarły w 2011, wizję swoją roztaczał nad całą Europą, jakby jedną 
dziedziną kulturową objętą była. Tymczasem na Wschodzie Europy dominuje 
kultura torańska agresywnego prawosławia; w Europie pd.-wsch. katolicyzm 
ściera się z prawosławiem i islamem; zaś Europa północna jest mieszanką 
katolicyzmu, protestantyzmu, prawosławia, germanizmu, rusycyzmu i silnych 
tradycji nacjonalistycznych. Pokojowo trudno zapanować nad takim tyglem 
kultur. 
 
     Mediewalnym imperatorom przypisywana jest moc i ekscepcjonalna 
umiejętność, aby wznieść się ponad interesy narodów i grup społecznych 
tworzących imperium. Co więcej, gdy w całej literaturze historycznej 
podkreśla się zależność polityki cesarskiej od interesów wielkich feudałów 
niemieckojęzycznych, to w sakralnej wizji szkicowanej przez Habsburga 
jest wprost odwrotnie, gdyż dla dobra imperium Niemcy rzekomo ustawicz- 
nie poświęcali własne interesy. Mieli być obrońcami całej Europy przed 
poganami słowiańskimi, arabskimi i tureckimi. 
     Bez pomocy Słowian nie obroniliby Europy przed turecką nawałą w XVII 
w. Obecnie zaś masowo sprowadzają muzułmanów. Jakże niekonsekwentną, 
zmienną i chimeryczną jest polityka europejskiego hegemona. Po klęsce 
militarnej w II wojnie ś. obrócili Germanie ideę swojej doktryny polityczno- 
gospodarczej o 180 stopni. Poświęciwszy dla wojennej klęski własny potencjał 
wytwórczy, rozwój gospodarczy IV Rzeszy oparli na wykorzystaniu wprzód 
mięśni sprowadzanych masowo imigrantów tureckich, później - słowiańskich, 
obecnie zaś arabskich i czarnomuzułmańskich. Nadmiarem tych ostatnich - 
mało produktywnych, a wielce roszczeniowych i agresywnych - obdzielają 
swoich wasali z Unii Europejskiej. Ponieważ niektórzy stawiają opór (Polska, 
Węgry), niemiecki hegemon przyśpiesza przekształcanie unii europejskich 
państw narodowych w federację samorządów regionalnych "etni", nad którymi 
spodziewa się łatwiej zapanować, niż nad dużymi organizmami państwowymi. 
Wspomagają go w tym dziele, niegdyś katolickie - obecnie - zlewaczałe nacje 
zachodnioeuropejskie. Po wiekach germańskiej dominacji okazało się, że 
najgorliwszymi obrońcami chrześcijańskiej Europy są "pogańscy" Słowianie 
i Hunowie. 
 
     Dlatego, podkreśla Habsburg, Parlament Europejski - będący motorem 
integracji europejskiej - winien bronić praw wszystkich prześladowanych 
mniejszości narodowych i małych narodów oraz etni. Charakterystyczne 
jest wyliczenie tychże prześladowanych mniejszości. Są to: południowi 
Tyrolczycy (przed Włochami), Baskowie i Katalończycy (przed Hiszpanami),
Alzatczycy (przed Francuzami), a także "absolutnie pozbawieni praw 
pozostali w swoich małych ojczyznach Niemcy znajdujący się pod polskim 
panowaniem" (sic!). Z wyliczenia dokonanego przez Arcyksięcia wynika, że 
celem zjednoczenia Europy jest wydobycie z dotychczas istniejących państw 
narodowych żywiołu niemieckiego, upodmiotowienie go za pomocą zasady 
supremacji etni i regionów nad narodami (Alzacja, Południowy Tyrol, 
Ziemie Odzyskane), a także dezintegracja Hiszpanii (osłabionej po upadku 
prawicowej dyktatury). W innym miejscu Habsburg wprost pisze o swoim 
poparciu dla rewizjonistycznych ziomkostw Niemców sudeckich. Te rzekomo
uciskane mniejszości stanowią dlań awangardę ruchu paneuropejskiego, 
który skupia wszystkich wydziedziczonych z państwa narodowego i apatry- 
dów. To te dwie grupy stanowią zaczyn przyszłych "europejskich patriotów".
W innym miejscu do grupy będącej awangardą Paneuropy Habsburg zalicza
także Żydów, którzy nie odnajdują się w państwach narodowych, za to 
znakomicie czują się w multietnicznych. 
     Zapewne najbardziej prześladowanymi w Polsce są mieszkańcy Głogówka 
na Opolszczyźnie, gdzie raz przebywając słyszałem wyłącznie mowę 
niemiecką. 

     Granice państwowe należy przekształcić w administracyjne granice 
landów, istniejące tylko na mapie, jak między Bawarią a Badenią. Takich 
przekzstałceń wymaga nie tylko wielkomocarstwowa poltyka przyszłej 
Europy, ale takie też są oczekiwania wielkich banków, transnarodowych 
korporacji i giełd, które nie chcą granic, ceł, ograniczeń w transferze 
zysków, przepływów ludzi i kapitału. Przy okazji, jak widzimy, Otto von 
Habsburg uchyla nam więc rąbka tajemnicy, zdradzając, komu służy 
budowa superpaństwa i w czyim interesie działa politycznie. 
     Uznając kryteria ks, Ottona, rządzący Europą powinni ograniczyć teryto- 
rialność narodową Polaków wyłącznie do dwóch "etni": Kielecczyzny i 
Mazowsza (z wykluczeniem Wolnego Miasta Warszawy). Pozostałe regiony 
obecnego państwa polskiego - przyznać jego sąsiadom. Znów największy 
problem byłby z przydziałem Śląska. 
 
     Przyszła elita Europy winna kształcić się w szkołach - opartych na 
łacinie, grece i wielojęzyczności - odrębnych względem dzieci zwykłych 
obywateli. Tam zostanie wychowana "nowoczesna arystokracja". Opis ten 
wyraźnie wskazuje, że Habsburg chce, aby kosmopolitycznym "Imperium 
Europaeum" rządziła kosmopolityczna (stąd postulat wielojęzyczności) stara 
arystokracja, gdzie podział na elity i tłumy zaczyna się już od szkoły podsta- 
wowej, co otwiera drogę awansu politycznego tylko dla ludzi najbogatszych, 
których stać na elitarne szkoły dla własnych dzieci. 
     Wiele uczynili ostatnio współcześni zarządcy Europy w kierunku likwida- 
cji państw narodowych, posuwając się do bezczelnego łamania traktatów i 
międzynarodowego prawa; zaleceniami Arcyksięcia Ottona zapewne się nie 
posiłkując. Na pewno transformacji Europy nie dokonują w duchu tradycji 
greckiej demokracji, ani chrześcijańskiej cywilizacji. Unijni reformatorzy 
wielkimi kosztami reanimują mumię komunizmu, pudrując ją i ozdabiając 
fałszywymi klejnotami. Oczywiście - tak jak sowiecki sztuczny twór - unijna 
komuna też się rozpadnie. Europa powróci do tradycji wielu kultur i natural- 
nego podziału na państwa narodowe, dopóki Niemcy nie wymyślą nowego 
sposobu podporządkowania jej sobie. Należy tylko jedną (niewykonalną dziś) 
rzecz dokonać: usunąć wykładowców komunistów i lewaków wszelkiego 
kolorytu z europejskich uczelni.