"Poznaj Żyda"  (10)

     Mikołaj Rej z Nagłowic nawoływał do radykalnego pogromu, kiedy 
mówił: lepiej, żeby wszyscy chrześcijanie wyplenili Żydów, niż siebie przez 
nich wyplenić pozwolili (1577). 
     Skarga, pisze o nich: "Lichwę w chrześcijany wmawiają, panów, rozma- 
ite im zyski na arendach, mytach, karczmach, gorzałkach obiecując, okru- 
cieństwa z ucisku nad poddanymi uczą, stan kupiecki psują, czeladź chrześ- 
cijańską chowając, od Chrystusa je odwodzą, i niewiasty chrześcijańskie, 
które im służą, brzemienne czynią na wzgardę wielką krwie chrześcijań- 
skiej". 
     "Nie szukajcie w prawach surowości przeciwko Żydom, ale pilnować 
należy, aby nie byli w mocy nas obdzierać," mówiło poselstwo kozackie do 
króla Jana Kazimierza. 
     Wiadomo, że się wojna kozacka zaczęła od pogromu Żydów. Po barba- 
rzyńsku mścił się na nich Bohdan Chmielnicki. 
     Gromił ich także bez litości Stefan Czarniecki za szpiegostwo w służbie 
Szwedów. Musieli być szpiegami, kiedy kancelaria królewska wydała rozpo- 
rządzenie, zabraniające Żydom opuszczać granic swoich siedzib, "żeby do 
nieprzyjaciela nie były wiadomości donoszone". Zdawało im się prawdopo- 
dobnie, że Polska runie pod ciężarem miecza szwedzkiego, więc, zwyczajem 
swoim, chcieli się w ten sposób wkraść w łaski nowego władcy, nowego 
mocniejszego. 
     Eksperyment ten powtarzali, jak wiadomo, później jeszcze kilka razy - 
podczas rozbiorów Polski, podczas wojen napoleońskich, w czasie powstań, 
chyląc się zawsze ku stronie silniejszej w danej chwili. Niezwykły talent 
szpiegowski okazali także w ostatniej rewolucyi rosyjsko-polskiej (w r. 1905), 
działając równocześnie na dwie strony, jako tajni agenci władzy i rewolucjo- 
nistów, jako szpiedzy i prowokatorowie (Azewy, Hartingi, itd.). 
     Nieliczną gromadkę antysemitów polskich czasów dawniejszych zamyka 
Staszic. Mówi on ("O przyczynach szkodliwości Żydów", 1816 r.): Żydzi byli 
zarazą wewnątrz, zarazą ciągle polityczne ciało słabiącą i nędzniącą. Cho- 
ciażby nawet to ciało nie było podzielone, chociażby nawet po podziale znowu 
zjednoczone zostało, przecież z tą wewnętrzną skazą nigdy nie może nabrać 
właściwych sobie sił, ani czerstwości; musi na zawsze być tylko słabe, 
wynędzniałe i nikczemne. 
     Antysemityzm polski nie różnił się w ogólnych zarysach od antysemityz- 
mu europejskiego w ogóle. Z tego samego źródła tryskał. Lichwa, bezwzględ- 
ny wyzysk, paserstwo, megalomania ("wynoszą się ponad innych") były jego 
twórcami. 
     Za miękką, za dobrotliwą, za mało wytrwałą jest rasa polska, niezdolną 
do bezlitosnych gwałtów i roboty celowej, systematycznej. Wywąchali to Żydzi
swoim sprytem bardzo prędko, zmiarkowali bezsilność wrogich dla nich 
ustaw i dlatego ukochali nas tak "serdecznie", iż przylgnęli do nas, jak 
wierzą, na zawsze. 
     Potrzeba było dopiero najazdu "litwaków" na Warszawę i arogancji 
Żydów podczas ostatnich wyborów do dumy petersburskiej (1912 r.), aby się 
prawie całe społeczeństwo polskie ocknęło, aby się prawie wszyscy stali: 
"wstecznikami", "obskurantami itd." Obucha, uderzającego w łeb, było 
potrzeba do otworzenia oczu przeciętnemu Polakowi. 
     Na czele ostatniego ruchu antysemickiego stanął Roman Dmowski. 

     Książka ta to cymes nad cymesy. Gdyby nie ustanowili amerykańscy Żydzi 
zachłannej ustawy 447 Just, gdyby przy okazji nie sponiewierali, perfidnie nie 
oszmoncesowali, nie poszargali pamięci naszych przodków, nigdy nie dowie- 
dzielibyśmy się, że jesteśmy genetycznymi antysemitami. Książka ta zapewne 
nigdy nie zostałaby wydana ponownie, bo przecież nikt nie potrzebowałby ją 
przeczytać. O ileż mądrzejsi byli polscy publicyści na początku XX w., niż w
XXI.