"Poznaj Żyda" (7)
Handlowi niewolnikami pomagała bezwzględnie uprawiana lichwa. Z
tych dwóch źródeł płynęły ogromne fortuny Żydów średniowiecznych,
głównie hiszpańskich i czeskich.
Mniema się zwykle, że Ameryka Północna (Stany Zjednoczone) obyła się
bez Żydów, że dała sobie sama radę. Dowcipny Mark Twain podrwiwał: nie
potrzebujemy Żydów, bo my, Yankesi, umiemy tak samo okpiwać, jak oni.
Zapomniał, podrwiwając, że miliarderzy: Jan Gould, Mackay i Vander-
bildowie pochodzą z krwi żydowskiej i że Żydzi mają za "wielkim stawem"
licznych przedstawicieli w grupie milionerów i wpływają bezpośrednio jako
spekulanci i bankierzy na handel Stanów Zjednoczonych. Prezydent Grover
Cleveland przyznawał, że: "niewiele spośród narodowości, składających się
na ludność amerykańską, wywarło tak stanowczy wpływ na wytworzenie się
amerykanizmu, jak Żydzi".
Gugenheim, twórca trustu hutniczego, kierownicy trustów tytoniowych,
telegraficznych, asfaltowych, najwięksi bankierzy amerykańscy, są -
Żydami.
Od Żydów więc nauczyli się Yankesi sztuk i sztuczek nowoczesnego
kapitalizmu.
A Żydzi płyną ciągle do Ameryki Północnej, do swojej nowej ziemi
obiecanej. W samym Nowym-Yorku jest ich blisko milion. Jeżeli Yankesi nie
powstrzymają tego masowego najazdu kupców żydowskich, staną się za lat
pięćdziesiąt, sto, jak przepowiada Werner Sombart, narzędziami sprytnych
synów Judy. Miarkują już to pt.oszę (sit) Yankesi i dlatego powstrzymują
coraz ostrzejszymi ustawami emigrację, co odnosi się głównie do Żydów.
Nic to nie pomogło. Przepowiednia Sombarta sprawdziła się w 100%. Już
ojcowie założyciele USA uprzedzali o niebezpieczeństwach, grożących ze
strony żydowskich przybyszów (patrz: "Żydowski rasizm").
Przez całe wieki średnie i później (wiek XVI, XVII, XVIII) wije się
skarga: "wszystkim wiadomo, jako dobru pospólnemu Żydzi nic nie przyno-
szą krom zła a zgorszenia". Skarżą się cechy na ich tandetę, gildie kupiec-
kie na ich nieuczciwą konkurencję i obniżkę cen, sądy na ich bezustanne
oszustwa, "szwindle", na rozmyślne omijanie ustaw - skarżą się na nich
wszystkie narody. Paryski cech kupiecki nazywa ich (w XVIII stuleciu)
"osami" wdzierającymi się do ulów, aby pozabijać pszczoły, a później z
otwartych ich ciał wyssać miód".
Wszyscy ich nie lubią, nienawidzą, a oni drwią z nienawiści gojów i robią
swoje.
Rozgromieni w jednym mieście, w jednym kraju, przesuwają się do
drugiego i zaczynają znów tę samą robotę, niezrażeni, nie nauczeni niczym.
I ostatecznie zwyciężyli. Pomógł im duch czasu, pomogły im nowe
prądy, jakie zawirowały i rozbiły w pył stosowaną w życiu etykę
chrześcijańską...
Dopiero z założeniem banku "Credit Mobilier" we Francji (w r. 1858),
zaczyna się czynność właściwej giełdy w jej dzisiejszym znaczeniu.
Czymże jest ta dzisiejsza giełda, władczyni nowoczesnego hazardu?
Jakaż to różnica między grą giełdową, a hazardem? Chyba ta, że przy
zielonym stoliku obiegają co najwięcej tysiące, a w świątyni Merkurego
miliony.
Inny teoretyk kupiecki, Otton Swoboda, pisze o interesach giełdowych
następnie: operacje spekulacyjne są zupełnym przeciwieństwem rzetelnych
obrotów handlowych. Giełdziarze bowiem nie mają najmniejszego zamiaru
umieszczania swych kapitałów na giełdzie. Albo nie posiadają wcale naby-
wanych i sprzedawanych efektów, albo też nie myślą o rzeczywistym zaku-
pie. Najczęściej nie posiadają nawet pieniędzy, które markują na giełdzie.
Grają więc po prostu w hazard ze szkodą właścicieli efektów, którymi
miotają między hossą a bessą jak piłką.
Prawda! Hazard decyduje dziś o światowych finansach i gospodarce.
Najwięksi hazardziści zaś o tym, czy będzie krach na światowych giełdach, czy
- hossa. Kim są najbogatsi hazardziści? Autor omawianej tu książki zamarłby
z przerażenia, dowiedziawszy się jakimi majątkami dziś dysponują i co mogą
nimi światu wyrządzić (Soros, Gates, Kantor...).



