"Prawda ponad wszystko" (19)
Od pewnego czasu zacząłem wierzyć w cuda. Właściwie nie ma się czemu
dziwić. My, prości ludzie - przeciwieństwo kawiarnianych inteligentów
grzejących dłońmi bombiaste kieliszki z ich ulubionym trunkiem "Kurwa-
zje" - oczekujemy na cud, bo chandra gryzie, na dworze wyje kulawa
sobaka, a w wynajętym mieszkanku na 12. piętrze bez windy wysiadł
kaloryfer. Jednakże lepiej się nad nami nie litujcie. Zaprawdę wyjdziemy na
swoje. Ostatni będą pierwszymi, krzyż brzozowy zabłyśnie złotem zasługi.
Od zgryzoty do potencji tylko krok.
Za drugiego Tuska cuda się nie zdarzają. Cała planeta płonie, a u mnie
mróz największy w całym województwie. Odkręciłem na chwilę kaloryfer, bo
już nawet mnie chłodny wychów ściółkowy zaczyna dokuczać. Obawiam się
czy tego roku rozpocznę zwyczajowo sezon pływania w pobliskiej rzeczce,
tradycyjnie w swoje urodziny (24.02). Dla Grety Thunberg (Laponki?) to odpo-
wiedni klimat do kąpieli, ale dlaczego piękne, słoneczne lata, ostatnimi laty,
tak bardzo przeszkadzają naszym ekolożkom? Widocznie nie lubią pływać,
albo nie mają takiej fajnej rzeczki w pobliżu. Za dużo tylko ostatnio okropnie
rozkrzyczanych kajakarzy z Ukrainy, ze swoim heavy metallem na full
głośność. W dwutysiącznym roku o mało nie uległem namowie pewnego
Włocławianina na pływanie w tamtejszej Wiśle. W pamięci stanęły zmagania
z nurtem Wisły pod Czerwińskiem w 1975. i u ujścia Świdra w 1990. Śmier-
działa już mocno, ale skóra ze mnie nie zeszła. Po telewizyjnych relacjach, co
Bążury walili do "królowej polskich rzek", gdy im główna rura puściła, w życiu
nie wejdę do Wisły.
Także powinienem zacząć wierzyć w cuda, bo jak inaczej wytłumaczyć, że
zniknęły nagle wszystkie programy telewizyjne, oprócz reżimowej TVP w
likwidacji. A w niej - jak na złość - wciąż "Bążur" od walniętej rury. Oglądam
więc do późna Bążura, każdego dnia wieczorową porą spodziewając się wizyty
jego kumpli bodnarowców. Mam nadzieję dowiedzieć się wówczas, jakie kwity
na mnie wystawiła miejscowa klika sądowo_policyjna. Pomimo wiary w cuda,
Ratajczaka seryjny samobójca alkoholik dopadł w jego samochodzie. Ja
samochodu nie posiadam, więc spotkać go mogę np. jadąc rowerem. Raz już
miałem tą "przypadkową" nieprzyjemność. Coś jednak niedostatecznie zadzia-
łało. Widocznie trzeźwy samobójca nie jest dostatecznie precyzyjnym. Przed
wielu laty, już ś.p., mój mocno przygłuchy, osiemdziesięcioletni wówczas teść,
jadąc rowerem, miał nieprzyjemność z polskojęzycznymi "samobójcami".
Tęgie chłopisko, nie pozwolił się zabić. Dożywszy osiemdziesiątki spodziewać
się mogę raczej nieprzyjemności z obcojęzycznymi "samobójcami", chociaż
nasze feministki twierdzą, że są częściej gwałcone przez polskich bandytów,
niż obcojęzycznych. Nie potrafię pojąć, skoro mamy własnych bandytów, po
co sprowadzać jeszcze obcych?!
Nota biograficzna Dariusza Ratajczaka:
(Dr 1962-2010), historyk, absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza w
Poznaniu. Do kwietnia roku 2000 adiunkt w Instytucie Historii Uniwersytetu
Opolskiego. Autor "Polaków na Wileńszczyźnie 1939-1944" (Opole 1990);
"Świadectwa księdza Wojaczka" (Opole 1994, wyd II Opole 1995); "Krajo-
wej Armii Podziemnej 1945-1952" (współautor, Opole-Gliwice 1996);
"Tematów niebezpiecznych" (Opole 1999); "Tematów jeszcze bardziej
niebezpiecznych" (Kociaty-Nowy Jork 2001, wyd. II Opole 2002);
"Inkwizycji po polsku" (Poznań 2003).
W roku 1999 opublikował zbiór felietonów historyczno-polityczno-obyczajo-
wych zatytułowany "Tematy niebezpieczne" (wyd. II kieszonkowe,
Warszawa 1999; reprint wyd. I Boston 1999). W jednym z nich zreferował
poglądy tzw. rewizjonistów Holocaustu, co stało się powodem bezprzykład-
nych ataków na osobę autora ze strony publicystów "Gazety Wyborczej"
"moralnych autorytetów" (Władysław Bartoszewski, abp Józef Życiński,
Andrzej Zoll itd.), dyżurnych tropicieli "polskiego antysemityzmu" oraz
środowisk żydowskich - krajowych i zagranicznych.
W ich wyniku Ratajczakowi wytoczono proces sądowy oraz po rocznym,
przekraczającym granice wszelkiej ludzkiej przyzwoitości "śledztwie"
usunięto go z Uniwersytetu Opolskiego. Jednocześnie zakazano mu pracy w
zawodzie nauczycielskim (zakaz ten, porównywalny z represjami wobec
pracowników nauki w latach stalinowskich, obejmuje wszystkie szczeble
nauczania - od szkół podstawowych poczynając).
Autor wzorem czeskich opozycjonistów z końca lat sześćdziesiątych ubiegłe-
go wieku, pracował w charakterze portiera. Pilnował składów alkoholu,
mebli i stacji paliw. Dariusz Ratajczak zmarł 11 czerwca 2010 r. w niewy-
jaśnionych do dziś okolicznościach.
Zbigniew M. Kozłowski styczeń-luty 2025
Pogrubioną kursywą zapisano cytaty pochodzące z omawianej tu książki Dr. Dariusza
Ratajczaka "Prawda ponad wszystko", zbioru jego felietonów i wywiadu, przeprowadzonego
przez Zbyszka (Tony) Koreywo. Wydawnictwo "3DOM", 2024



