"SPOWIEDZ' ANTYSEMITY"  (4)

     Napisałem kiedyś, że "Polacy są śmiertelnie zakochani w Zachodzie na 
dobre i na złe". Wszystko, co tam - musi być implementowane do Polski. 
Merkelowa sprowadziła do Niemiec kolorowych migrantów - my też chcemy 
takich! Już budujemy dla nich 49 ośrodków wypoczynkowych i oszczędzamy 
na rodzimych emerytach, by zapewnić migrantom godziwe zasiłki na poziomie 
niemieckich. Są w miastach Niemiec, Francji, Szwecji, Wielkiej Brytanii, 
muzułmańskie dzielnice, do których policja boi się wejść. Dlaczego dotąd nie 
ma takich w Polsce?! - jak zwykle "za Murzynami". Lewackie sufrażystki, 
internetowe , diwy telewizyjne i kinowe, domagają się sprowadzenia jak naj-
większej ilości kolorowych migrantów, najobelżywszymi wyzwiskami postpo-
nując pograniczników, zatrzymujących przybyszów, nielegalnie przekraczają-
cych granice Rzeczypospolitej. 
     Prorocza wizja, jaką przed rokiem 2010. Dariusz Ratajczak przewidywał na 
"Rok 2054.", zacznie się spełniać na masową skalę już w 2026. Z kilku jego 
rad dla potomnych, przytoczę tu jedną. 

Za kilka miesięcy wchodzimy do przesławnej Unii Europejskiej. Jednym ze 
skutków tej wiekopomnej decyzji, szczytu mądrości "Elit Narodu", będzie 
zaraz powolny (już zresztą zauważalny), później przybierający kształt kuli 
śniegowej napływ do Lechistanu dumnych przedstawicieli narodów Trzecie-
go Świata. Tak oto po kilkudziesięciu latach (ach, jak ta historia przyśpiesza)
staniemy się społeczeństwem wielowyznaniowym, wielorasowym, wieloję-
zycznym, słowem "multikulturalnym". Naprawdę nie powstrzymamy tego 
procesu. Chcemy czy nie, podzielimy los krajów "starej Europy", w której 
piejący muzułmańscy "muezini" zagłuszają bicie kościelnych dzwonów. 
Nie powstrzymamy, gdyż nie udało to się nawet niegdysiejszemu kultura-
lnemu bastionowi Europy - Francji objętej islamską, odroczoną o 1300 lat, 
konkwistą. Jak powiada niepoprawna politycznie i przywoływana niedawno 
na łamach "Nowej Myśli" Brigitte Bardot: "Słynny galijski kogut, nasze 
narodowe godło, zostało wykastrowanym eunuchem! Właśnie tak!". Podob-
ny los, obym się mylił, czeka Orła Białego. 

Cóż, wstąpiliśmy do postępowego, kapitulanckiego, tolerancyjnego inaczej, 
starzejącego się europejskiego "wspólnego domu", który organicznie nieod-
porny jest na uporczywe parcie Ludów Południa do zmurszałej kolebki 
światowej cywilizacji. Trudno wyobrazić sobie, aby wspomniany eunuch 
powstrzymał prymitywnego, witalno-jurnego i zdeterminowanego faceta z 
kindżałem za pasem. 

Unikajcie jak ognia poznańskiej dzielnicy Rataje. Najpewniej za 40 lat 
stanie się ona siedliskiem uchodźców z Kenii. Jej mieszkańcy wzniosą na 
stosownym placu pomnik ku czci Dedana Kimathi - wodza antybrytyjskiej 
rebelii Me Mau z lat 50. XX wieku. Pan Dedan i jego kolesie mieli w zwy-
czaju pić krew, mocz i nasienie (rodzaj inicjacji) oraz pałaszować kończyny 
swych ofiar. Jeżeli wytkniecie miejscowym, że czczą zwyrodnialca, w naj-
lepszym, razie dostaniecie po buzi ze stosownym objaśnieniem w narzeczu 
polsko-suahili (tzw. polsuah): "Głupi, niedouczony rasisto, w 2003 roku 
rząd kenijski Mwai Kibaki uznał towarzysza Kimathi za bojownika wolności.
Wynoś się do twoich starych, białych ludzi, których jedyną powinnością jest 
szybko umrzeć. Ręce precz od <<Dedan City>> (dawniej Rataje - DR)!". 

Tak, zapowiadają się poważne zmiany. Bogu dziękuję, litościwie wcześniej 
odejdę w Zaświaty. 

     Ja niestety dożyłem do 2025. Ratajczak miał szczęście spotkać wcześniej 
seryjnego samobójcę alkoholika. To, przed czym przestrzegał na 2054 rok, 
dokonało się znacznie szybciej. Już pośród nas są 2-3 miliony przybyszów, 
"przedstawicieli narodu" niekenijskiego, którzy "czczą zwyrodnialców" innych, 
niż Dedan Kimathi. Afrykańscy w "ogromnej ilości" mają przybyć w 2026 
roku. Sami skazujemy się na ten los. Sprzedajne "Elity Narodu" prowadzą nas 
w czarną otchłań, a my - bezwolne istoty dwunożne, zamieszkujące obszar 
pomiędzy Bugiem i Odrą (przez Turków zwany niegdyś "Lechistanem") - 
podążamy grzecznie we wskazanym kierunku.

Tak naprawdę - i jest to podział podstawowy - państwa dzielą się na przyjaz-
ne i nieprzyjazne obywatelowi. Mam nieodparte wrażenie, że III RP należy 
do tej drugiej Kategorii. Państwo Polskie skutecznie obrzydza nam egzys-
tencję, doprowadza do czarnej rozpaczy, wkopuje (również w sensie dosłow-
nym) w glebę. Przykład? Służę uprzejmie pierwszy z brzegu. Swego czasu, 
o czym pospołu donosiły dzienniki prawicowe, lewicowe i te o profilu... 
bliskowschodnim, pewien rolnik z Dolnego Śląska wykopał na swoim polu 
elementy średniowiecznej fortyfikacji stanowiącej ongiś własność rycerza 
Krzysztofa zwanego Czarnym. Pazerni urzędnicy przemianowali zbarania-
łego "archeologa" na inwestora i kazali mu zapłacić 50 tysięcy złotych 
polskich. Kapitalny numer, nieprawdaż? 

Niestety, państwo w wydaniu polskim to w istocie świadoma i celowa 
dyktatura urzędniczej machiny. Sens jej istnienia opiera się na wielopłasz-
czyznowej eksploatacji zwykłego zjadacza chleba, czyli Ciebie - Drogi 
Czytelniku. A przecież nie musi tak być. Wystarczy dawka zdrowego 
rozsądku, umiaru i dobrej woli. 

Ciekawe, czy dożyję czasów, gdy polscy chłopi będą mogli reklamować się w 
podobny sposób? Czy, jadąc przez Podlasie, zobaczę kiedyś tekturowe 
tabliczki z nagryzmoloną długopisem informacją: "zdrowa wódka na torfie. 
Jeśli chcesz jutro zdychać - idź do sklepu"? Próżna nadzieja, tym bardziej, 

że za chwilę wchodzimy do Unii Europejskiej, w której próżniaczą klasę 
krajowych urzędoli uzupełnią ich brukselscy odpowiednicy. Ostatecznie 
pogrążymy się w świecie celofanu, próżniowych pudełek, hipermarketowej 
chemioterapii czy neohitlerowskich zakolczykowanych krów... W świecie 
urzędniczych nakazów i zakazów. 

A miało być tak pięknie, miał być wolny rynek, czyli możliwość wyboru. Cóż,
 takie wybory, jakie czasy. Tam Mille - tu Rokita, tam "Geant" - tu "Real". 
Tu kiła i tu mogiła. A właśnie... czas kłaść się do celofanowo-plastikowej 
trumny zakupionej w dziale "chlebaki, doniczki i inne akcesoria
megamarketu "Obi". Zgodnie z dyrektywą 5678/666 prześwietnej IV 
Rzeszy. 

     Wizjoner, czy realista? Minęło 20 lat pobytu w Unii, a nakazów i zakazów, 
urzędniczych pomysłów utrudniających życie więcej, niżby się spodziewał. 
Chłopi mają zniknąć, ich pola uprawne i pastwiska mają być zalane. Suchymi 
laty będą spękanymi, jałowymi stepami. Kopalnie węgla kamiennego zalano 
już prawie wszystkie. W trumnie zamykane jest polskie leśnictwo. 
"A miało być tak pięknie..."