"SPOWIEDZ' ANTYSEMITY" (8)
Edward L. van Roden był jednym z trzech członków komisji wyznaczonej
do badania zbrodni wojennych załogi obozu koncentracyjnego Dachau.
Amerykanin nie wahał się przedstawić metod śledczych stosowanych wobec
podejrzanych. Jego wyznania opublikowała prasa amerykańska ("The
Washington Daily News", 9 stycznia 1949) i brytyjska ("The British Sunday
Pictorial", 23 stycznia 1949):
"Pozowanie na księży słuchających spowiedzi i udzielających rozgrzesznia;
tortury z użyciem zapalonych zapałek wbijanych pod paznokcie więźniów;
wybijanie zębów i łamanie szczęk; izolatka i niemal głodowe racje żywnoś-
ciowe... Zeznania uznane za dowód (w sprawie - DR) uzyskiwano od ludzi,
których wcześniej trzymano w izolatkach przez trzy, cztery lub pięć miesię-
cy... Oficerowie śledczy wkładali czarny kaptur na głowę oskarżonego, a
następnie bili go po twarzy mosiężnymi kostkami, kopali i walili gumowymi
wężami.
W 139 badanych sprawach wszyscy Niemcy, z wyjątkiem dwóch byli kopani
po jądrach... U naszych amerykańskich dochodzeniowców była to standar-
dowa procedura".
Równie krytyczne sądy wypowiadał kontradmirał H. Lamont Pugh (były
Naczelny Lekarz Floty Wojennej USA). Stwierdził: "generalnie rzecz
ujmując, procesy (zbrodniarzy wojennych - DR) graniczyły z międzynaro-
dowym obłędem, dlatego należy się wstydzić, że Stany Zjednoczone
odgrywały w nich zasadniczą rolę".
Daleko nie wszystko podobało się również głównemu amerykańskiemu
prokuratorowi w Norymberdze, Robertowi Jacksonowi. W liście do prezy-
denta Harry Trumana z 12 października 1945 roku ten wytrawny prawnik
m.in. pisał: "(Alianci - DR) robili lub robią kilka z tych rzeczy, za które
karzemy Niemców. Jeżeli chodzi o traktowanie (niemieckich - DR) więźniów
wojennych, Francuzi tak bardzo gwałcą Konwencję Genewską, że nasze
dowództwo zmuszone jest zabierać ich stamtąd (z francuskich obozów pracy
przymusowej - DR). Karzemy za grabierz, a nasi alianci ją praktykują.
Mówimy, że wojna agresywna jest zbrodnią, lecz jeden z naszych sojuszni-
ków (ZSRR - DR) uznaje swoją suwerenność w krajach bałtyckich (Litwa,
Łotwa, Estonia - DR), a nie ma do tego żadnego tytułu z wyjątkiem
podboju".
Rzecz jasna sądowa stronniczość miała również swoje źródło w szczególnym
"składzie narodowościowym" ludzi decydujących o losie oskarżonych o
zbrodnie wojenne. Dość powiedzieć, że w przypadku "sprawy Dachau"
prawnym doradcą sądu był A. H. Rosenfeld, a szefem Komitetu ds. Zbrodni
Wojennych Burton Ellis. Jego asystenci to Raphael Shumacker, Robert E.
Bymes, William Perl, Morris Ellowitz, Harry Thon i niejaki Kirschbaum.
Nie trzeba być wielkim językoznawcą na poodobieństwo Józefa Wissariono-
wicza, by stwierdzić, iż niemal wszyscy oni (z wyjątkiem Byrnesa) byli
Żydami i osobami żydowskiego pochodzenia. Słowem: "Amerykanami
najświeższego chowu".
Ta wyliczanka pasuje zresztą do szacunków Earla Carolla, adwokata na
Procesie Norymberskim. Podług niego aż 60% prokuratorów stanowili
niemieccy Żydzi, którzy opuścili niewdzięczną ojczyznę przed wybuchem
wojny. Fakt ten nie mógł pozostawać bez wpływu na tzw. ogólną atmosferę
procesu.
Trudno dziwić się Amerykanom - jeszcze 50 lat temu uczciwym i prostoli-
nijnym istotom - że poddawali ostrej krytyce praktyki sądowe w tuż powo-
jennej Europie. W końcu przybywali z uporządkowanego świata rządzonego
przez prawo. Na Starym Kontynencie spotkali się z barbarią, która, mimo
przegranej przez hitlerowców wojny, rozwijała się w najlepsze. I tak już
zostało. Biedna, głupia Europa. Od 70 lat w rękach różnej maści zbrodnia-
rzy, szubrawców, ignorantów i kuglarzy. Ot, socjalizm, zwykły socjalizm...
Unia Europejska nieco odmieniła sytuację geopolityczną Starego Konty-
nentu. Nacją dominującą znów są Niemcy, jako kierujący Unią gospodarczo,
finansowo, politycznie. Wspomagają ich Francuzi, Austriacy, Holendrzy,
Belgowie, Hiszpanie, Portugalczycy, utrzymując pozory uczestniczenia w
decyzyjnym komisariacie. Reszta członków UE to wasale, wyrobnicy, poddani
wymienionego kierownictwa, pozbawieni przywilejów i pozbawiani praw.
Utrzymywani w stanie posłuszeństwa niemieckiemu komisariatowi przez
specjalnie tresowanych "kundli" (z kaszubska-tusków), osobników, podatnych
w każdej nacji na przekupienie ochłapami tłustszymi, niż otrzymuje reszta
pddanych.
Dwie przegrane wojny nauczyły nację germańską zdobywać posłuch i
dominację w Europie przekupstwem, nie siłą. Przykładów tego jest wiele.
Utrzymują posłuch krajów wasalnych, narzucając im przeszkolonych namiest-
ników, karząc sankcjami TSUE i nagradzając posłusznych dotacjami, dyspo-
nowanymi z ich podatków i zaciąganych przez nie kredytów. Sprowadzają
setki tysięcy muzułmańskich migrantów, a sobie niepotrzebnych przekazują
wasalom (inżynierów i lekarzy). Dla podratowania swojego upadającego
przemysłu wymyślili:
- Mercosur - sprowadzać produkty spożywcze z krajów Ameryki Południowej,
w zamian za niemieckie samochody i inne wyroby niemieckiego przemysłu;
zlikwidowana przez to zostanie resztka europejskiego rolnictwa, ostała się po
zaprowadzeniu rewolucji "zielonego ładu".
- Armię Europejską, gdzie wszystkie członki UE będą finansować niemiecki
(i ewentualnie francuski) przemysł zbrojeniowy i Bundeswehrę. Dla nacji
wasalnych przewidziano zaszczyt uczestniczenia, jako mięso armatnie (trochę
ochłapów dostaną Czesi na produkcję pocisków i materiałów wybuchowych).
Ot, komuna, zwykła komuna. Nie sowiecka - to niemiecka...



