"Trzecia władza" (2)
Dotyczy biskupa diecezji kieleckiej Czesława Kaczmarka:
Proces ruszył 14 września 1953 r., prowadzili go sędziowie sądów wojs-
kowych. Przewodniczącym składu był ppłk Mieczysław Widaj. Zasiadali w
nim też sędziowie: ppłk Kazimierz Stojanowski (szef szczecińskiego WSR),
ppłk Jan Radwański (szef poznańskiego WSR) i por. Jan Paramonow (sędzia
WSR w Warszawie).
Biskup Kaczmarek został skazany na 12 lat. Proces był relacjonowany
z opóźnieniem przez radio i prasę.
Historia przypomina o postaciach chwalebnie skazanych, ale też nie poz-
wala zapomnieć o haniebnych sędziach skazujących. Min. dlatego ogranicza
się coraz bardziej naukę przedmiotu historii. Niewykluczone, że potomni
owych sędziów kontynuują współcześnie misje swoich ojców, dziadów,
osądzając równie niesprawiedliwie i niegodnie.
Oprócz sędziów, bądź prokuratorów, także dziennikarze komunistycznej
propagandy zasługują na upamiętnienie. Potomkowie oprawców, z wymienio-
nej poniżej listy, również nie mają powodów do dumy, jak np. pierwszego
premiera III RP, współodpowiedzialnego za bandyckie przeprowadzenie
transformacji ustrojowej i gospodarczej lat dziewięćdziesiątych XX w.
Podczas procesu w nagonkę na biskupa włączyli się księża patrioci i
koncesjonowane przez władzę ruchy katolickie. Artykuł krytykujący działal-
ność biskupa opublikował Tadeusz Mazowiecki, redaktor naczelny "Wroc-
ławskiego Tygodnika Katolików".
Bilans stalinowskiego sądownictwa był zatrważający. Do 1955 r. sądy
wojskowe wydały 5641 wyroków śmierci, z czego połowę wykonano. W
sądach powszechnych wydano ponad 2 tys. takich wyroków.
Obraz represji podsumował tzw. raport Mazura wydany w 1957 r.
Zawierał m.in. listę wojskowych sędziów, prokuratorów, oficerów śledczych
i ich ofiar, listę skazanych na śmierć i informację o wykonanych wyrokach.
Czy ktoś z owej listy oskarżających, a przede wszystkim - skazujących,
odpowiedział za swoje przestępcze poczynania? Oni przecież działali w ramach
obowiązującego prawa, oni je egzekwowali, jak umieli najlepiej, czasem/prze-
ważnie nadinterpretując i zbyt pochopnie skazując na śmierć. "Wyroków
sądowych nie należy komentować", jak twierdził w "Gazecie Wyborczej"
Adam Michnik; obok Bronisława Geremka główna polityczna wyrocznia lat
dziewięćdziesiątych XX w. Przecież sądy "wolnej Polski" rehabilitowały
później wielu powieszonych i rozstrzelanych z wyroków komunistycznych
sędziów, więc po co ponownie rozstrząsać tamte sądowe, zbrodnicze "pomył-
ki"? Obywatele III RP mają więcej szczęścia od swoich peerelowskich przod-
ków, bo choć współczesna "Nadzwyczajna Kasta" się nie zdekomunizowała,
to nie posiada już uprawnień do uśmiercania. Jest w tym kraju jednak wiele
osób, optujących za przywróceniem kary śmierci. A przecież sędzia, jako
człowiek nie jest nieomylny. Zmierzamy do przekształcenia tego kraju w
komunistyczny euroland, z wątpliwej jakości praworządnością.
Z wywiadu z Jakubem Bermanem:
"To nie były normalne sądy i normalni sędziowie. Nie należeli do zbyt
wnikliwych, z tym się zgadzam. Ale musi pani zrozumieć, że ci sędziowie
chcieli też wykonywać uczciwie swoje obowiązki partyjne, wynikające z
konieczności państwowej. Przecież chyba wiecie, jak to bywa. Czasami
interes jednostki musi być podporządkowany interesowi państwa. A kiedy
jest on zagrożony, podejrzenia wyolbrzymia się, by nabrały prawdopodo-
bieństwa. Nie przeczę, że wiele wyroków było fałszywych i może gdyby
wydawali je inni sędziowie, zapobieglibyśmy wielu pomyłkom. No ale
niełatwo też było znaleźć sędziów, którzy potrafili jednocześnie zachować
lojalność wobec nas i lojalność wobec oskarżonych, co jest niezbędne, by
wydać sprawiedliy wyrok (...)."
Okres do 1956 r. był najczarniejszy w historii sądownictwa. W później-
szych latach nie było ono już wykorzystywane aż na taką skalę do brutalnego
tępienia przeciwników politycznych. W kolejnych dekadach następowała
stabilizacja kadry sędziowskiej. Coraz mniej było osób przypadkowych i
niewykształconych.
Od tego wywiadu upłynęło blisko 70 lat, a sądy i prokuratury są nadal
upolitycznione, tylko nieco inaczej. Wówczas była jedna partia - jedna obo-
wiązująca idea polityczna. Kontestujący linię tej partii, skazywani byli jako
pospolici przestępcy lub jako zdrajcy, często na karę śmierci. 19 marca 1965
powieszono dyrektora handlu mięsem na Pradze, Stanisława Wawrzeckiego,
w tzw. "aferze mięsnej", z wyroku: Romana Kryże (przewodniczącego składu
sędziowskiego, sędziego Sądu Najwyższego delegowanego do sprawy),
Kazimierza Gerczaka i Faustyna Wołka.
Współcześni prawnicy nie ukrywają, wręcz rażąco manifestują swoje
poglądy polityczne, wrogo skonfliktowani w politycznym dualiźmie. Dla obu
frakcji, wspólnym wrogiem są osoby, demonstrujące narodowe, patriotyczne
poglądy. Można by mnożyć przykłady niesprawiedliwych, surowych wyroków
na obrońcach życia poczętego, uczestnikach Marszów Niepodległości (Marika,
skazana na 3 lata więzienia za próbę wyszarpnięcia torby w barwach tęczy).
Jednocześnie łagodne traktowanie, wręcz odstępywanie od karania lewackich,
"tęczowych" bojówkarzy, niszczących mienie publiczne, uwłaczających
policjantom ("Babcia Kasia"). Sądy umarzają większość kar, nałożonych na
nieprzestrzegających restrykcji "pandemii", ogłoszonej w latach 2020/21.
Jestem przekonany, że łódzcy sędziowie mnie ścigający i skazujący, takiej
kary by nie cofnęli.
Wątpliwej zgodności z prawem są polityczne związki sędziowskie, typu
"Iustitia", murem osłaniające przed usunięciem z zawodu sędziów reżimu
komunistycznego, np.: kapitana WSI Józefa Franciszka Iwulskiego, który (jak
podaje Wikipedia) "Aktywnie orzekał w okresie stanu wojennego w Polsce".
Kolegi Tomasza Szmydta, z Woj. Sądu Administracyjnego, zapewne bronić nie
będą, bo jako prześwietlający działalność służb specjalnych zna niejeden sekret
swoich kolegów z zawodu. Tajemnicą poliszynela pozostanie, dlaczego, nad
unijną demokrację, przedłożył morderczy reżim pobliskiej, zimnej Białorusi,
a nie np. kubańskie, bądź nikaraguańskie komunistyczne rozkosze Morza
Karaibskiego. Mamy więc kolejne dowody tego, że niedokonanie dekomuni-
zacji polskiego wymiaru "sprawiedliwości" wciąż mści się kancerogennym
oddziaływaniem na społeczność III RP (a - wkrótce - eurolandu przywiślań-
skiego). Główna eurokomisarka, towarzyszka von der Leyen autorytatywnie
stwierdziła, że Minister Sprawiedliwości, pochodzenia ukraińskiego, w ciągu
czterech miesięcy naprawił polską praworządność. Zaiste, przy wielkiej nieu-
dolności rodzimych polityków, z nadzieją oddajemy w całości władzę nad
nami w sprawne ręce innych nacji.



