"Trzecia władza"  (3)

     Cieszące się złą sławą kolegia ds. wykroczeń, wydające często wyroki 
bezwzględnego więzienia, niewiele miały wspólnego z praworządnością. W 
składach orzeczniczych zasiadali często emerytowani milicjanci, ormowcy 
czy aktyw partyjny, gwarantujący, że ręka sprawiedliwości władzy ludowej 
może być twarda i ciężka. Rocznie karano w ten sposób 800 tys. obywateli. 
Często na lichych podstawach dowodowych, ze złamaniem procesowych 
reguł, bez możliwości odwoławczych. 
     Raz jeden w swoim życiu stawałem przed polskim sądem karnym, w wieku 
68 lat, w 2022 r,; raczej jako obwiniony, niż oskarżony. Wrażenie zaiste 
wyniosłem takie, jakie wyobrazić sobie można, czytając w omawianej tu 
książce opis sądów i kolegiów ds. wykroczeń w PRL. Sądy III RP (zapewne 
nie tylko okręgu łódzkiego) nie przystają do wizji nowoczesnego państwa 
demokratycznego. Nie dziwota, że takiej archaicznie represyjnej instytucji, 
wielce zasłużonej dla praworządności komunistycznej, komuniści unijni nie 
pozwalają nawet nieco makijaż poprawić, szantażując nieprzyznaniem ochła- 
pów pożyczkowych dotacji. 
 
     Do końca PRL sądownictwo znajdowało się już pod butem władzy, która 
nigdy nie pozwoliła na tak niebezpieczne eksperymenty z wolnością jak w 
1980 r., kiedy poluzowano kaganiec Temidzie. 
     Warto podkreślić, że sędziowie walczący o niezależność sądownictwa w 
PRL byli w swoim środowisku zawodowym mniejszością. Większość pozo- 
stawała bierna lub niechętna postulatom wolnościowym "Solidarności". 
Wskazuje na to bardzo wysoki stopień upartyjnienia tego środowiska, sięga- 
jący niekiedy nawet 70 proc., a także stosunkowo niewielkie represje, jakie 
dotknęły to środowisko, a szczególnie jego kadrę kierowniczą w stanie 
wojennym, która poza wyjątkami całkowicie była oddana władzy. 
     Niestety w ostatniej dekadzie PRL niektórzy sędziowie aktywnie wspierali
władze w tłumieniu wolnościowego zrywu podczas stanu wojennego. Wielu 
z nich stosowało bez skrupułów i refleksji drakońskie prawo, pozwalające 
skazać na kilka lat bezwzględnego więzienia za wrogi okrzyk czy posiadanie 
ulotki. 
     Oczywiście część sędziów wykazywała się odwagą, wbrew wytycznym 
władzy wydając wyroki uniewinniające lub w zawieszeniu, co w tamtych 
okolicznościach mogło być traktowane jako postawy wręcz heroiczne, a 
przynajmniej łamiące wytyczne MS i SN. Byli niestety też i tacy, którzy 
karali z pełnym wyrachowaniem, dając wyroki wyższe nawet, niż chcieli 
prokuratorzy. 
     Instytucja zindoktrynowana, czyli przeżarta komunizmem na wylot; do tego 
stopnia mająca wpływ na społeczeństwo, że nadaje lewackie odchylenie całej 
transformacji ustrojowej po 1989 r. Cała zresztą Europa zmierza do komuni- 
stycznej przepaści, poddając się indoktrynacji zlewaczałych elit. 

     Tak zwana rękojmia zadziałała z całą złą mocą w czasie stanu wojen- 
nego. Wielu sędziów nie przeszło wtedy próby, biorąc aktywny udział w 
dławieniu solidarnościowego zrywu, skazując na więzienie dziesiątki tysięcy 
ludzi. Mimo że w sądownictwie zdarzały się wtedy również postawy szla- 
chetne czy heroiczne, to właśnie przez pryzmat uległości i bierności 
definiowana i postrzegana jest Temida z lat 80., do czasu transformacji 
kontrolowana przez komunistów. 
     Haniebne wydarzenia z udziałem sędziów nie doczekały się jednak 
weryfikacji. Temida wchodziła do nowego świata w prawie niezmienionym 
składzie, bez refleksji nad swoją przeszłością. Do rangi symbolu braku 
odcięcia się od tej sądowej przeszłości urasta fakt, iż ustanowiony już w 
wolnej Polsce przywilej stanu spoczynku sędziego został przyznany general- 
nie wszystkim sędziom przebywającym na emeryturze, również tym, którzy 
w czasach terroru wydawali najcięższe i zwykle najmniej sprawiedliwe 
wyroki. 
     Konsekwencje nierozliczenia dekomunizacją środowiska sędziowskiego - 
"nadzwyczajnej kasty" - jak się butnie określają, zatruwają system prawny i 
polityczny przez całe trzydziestolecie III RP. Po roku 2016 dokonała się 
wiwisekcja zgnilizny całego systemu prawnego Rzeczypospolitej; jest rok 
2024, a jego degradacja i demoralizacja postępuje coraz intensywniej. Wygląda
to na celowe burzenie praworządności państwa, inspirowane przez lewackich 
unijnych eurokratów, celem wzbudzenia niechęci Polaków do własnego 
państwa narodowego i poddanie się, bez protestów, niemieckiej dominacji w 
okrojonym eurolandzie - składowej europejskiego superpaństwa.