"Trzecia władza"  (35)

     Elementem nowego systemu była też instytucja rzecznika dyscyplinar- 
nego sądów powszechnych, którego mianował minister sprawiedliwości. 
Rzecznik sprawował funkcję poprzez swoich dwóch zastępców, działających 
przy sądach apelacyjnych i okręgowych. 
     Pierwszym rzecznikiem został w 2018 r. warszawski sędzia okręgowy 
Piotr Schab. A zastępcami - Przemysław Radzik, sędzia Sądu Rejonowego 
w Krośnie Odrzańskim, i Michał Lasota, sędzia Sadu Rejonowego w Nowym
Mieście Lubawskim. Rzecznicy dość szybko popadli w konflikt ze środowis- 
kiem, wszczynając wiele postępowań wyjaśniających przeciwko sędziom 
uczestniczącym w debatach publicznych, protestach czy działaniach o 
charakterze politycznym. Doprowadziło to do bojkotu sędziów, którzy maso- 
wo zaczęli odmawiać stawiania się przed ich obliczem. Uznali rzeczników 
za zbrojne ramię Zbigniewa Ziobry. 
     Gdybyż rzecznikami ustanowiono szanowanych przez środowisko, zasłużo-
nych towarzyszy o właściwym rodowodzie i korzeniach sięgających w głąb 
minionej epoki, środowisko przyjęłoby ten policzek z mniejszym oburzeniem. 
Powierzenie funkcji dyscyplinujących prowincjonalnym sędziom niskiej rangi 
musiało wywołać bunt większości członków syndykatu, dotąd nietykalnym. 
     Pierwszym sędziowskim buntownikiem, który frontalnie postanowił 
zakwestionować nowy system dyscyplinarny, był krakowski sędzia Walde- 
mar Żurek. Były rzecznik KRS od samego początku był krytycznie nasta- 
wiony do działań PiS, ale jego postawa umacniała się proporcjonalnie do 
coraz bardziej radykalnych działań politycznych wobec sądów. Chociaż 
skłonność tego sędziego do występowania w mediach też była istotnym 
elementem jego postawy. Kiedy tylko rozpoczął się demontaż dotychczaso- 
wego modelu sądownictwa, Żurek stał się głównym krytykiem poczynań 
partii władzy. Jeszcze jako rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa zarzucał 
politykom prawicy łamanie konstytucji. Stał się najbardziej rozpoznawalnym
głosem protestu w rozkręcającym się błyskawicznie sędziowsko-politycznym 
konflikcie. Jego bezkompromisowość przybierała czasem skrajną postać. 
Tak pisał na łamach "Rzeczpospolitej" w 2019 r.: "Bezprawnie skrócono 
kadencję członków niezależnej KRS, bezprawnie wybrano neoKRS, ta 
neoKRS bezprawnie obsadziła neoizby SN osobami, które wzięły udział w 
bezprawnym konkursie, prezydent bezprawnie ułaskawił politycznych 
kolegów (...)". 
     Po resecie KRS Waldemar Żurek musiał wrócić do orzekania na pełen 
etat do Sądu Okręgowego w Krakowie. Tu szybko wszedł w konflikt z powo- 
łaną przez Zbigniewa Ziobrę nową prezes SO Dagmarą Pawełczyk-Woicką, 
którą nazywał "pełniącą obowiązki prezesa". Konflikt się zaognił, kiedy 
nowa prezes przeniosła go z wydziału odwoławczego do orzekania w 
pierwszej instancji, a także odwołała z funkcji rzecznika prasowego sądu. 
Sędzia Żurek te działania uznał za mobbing i skierował sprawę do sądu. 
     Mimo że było wiele postępowań wyjaśniających w jego sprawie, konse- 
kwentnie nie stawiał się przed oblicze rzecznika dyscyplinarnego, uzasad- 
niając, że ten jest rzecznikiem ministra sprawiedliwości, a nie sędziów. W 
środowisku sędziowskim taka postawa była dotychczas niewyobrażalna. 
Szybko jednak znalazł naśladowców, głównie wśród sędziów z coraz bardziej 
radykalnej Iustitii. W ten sposób liczba postępowań wytoczonych sędziom 
przez rzeczników dyscyplinarnych rosła, rozszerzał się również ich bojkot. 
     Ta odsłona wojny pokazywała coś jeszcze. Sędziowie zaczęli otwarcie 
ignorować działanie instytucji mających umocowanie w obowiązujących 
przepisach. Takie postawy skracały też odległość między niektórymi przed- 
stawicielami trzeciej władzy a politykami, bo sędziowscy aktywiści z czasem 
w swojej retoryce niczym nie różnili się do polityków. A uzasadnienie, że 
robią tak w obronie praworządności, nie dla wszystkich było przekonujące, 
zwłaszcza nie dla tych obywateli, którzy spotykali takiego wojującego 
sędziego później w sali sądowej. 
     Konflikt ustrojowo_prawniczo_legislacyjny począł coraz bardziej przybie- 
rać również cechy prywatnych kłótni pomiędzy prawnikami, niczym w gar- 
kuchni podłej knajpy, z używaniem adekwatnej frazeologii. Argumenty prawne 
poszły w kąt, górą posiadający noże, wałek i tłuczek; broniący się patelniami 
przegrywają. Oczywiście że odbić się to musiało na pracy sądów oraz kształ- 
tuje coraz bardziej krytyczną opinię społeczeństwa o polskim sądownictwie i 
tzw. wymiarze sprawiedliwości.