"Trzecia władza" (37)
Po 2015 r. podbita i częściowo ubezwłasnowolniona Temida, bezbronna
wobec legislacyjnego walca PiS, chwyciła się ostatniej deski ratunku, odwo-
łując się do europejskich trybunałów. Był to krok bez precedensu. Żadne
inne państwo (a raczej jego sędziowie) w Unii Europejskiej nigdy na taką
skalę nie domagało się interpretacji zgodności prawa krajowego z prawem
unijnym. A tym bardziej w celu zablokowania reform politycznych wpro-
wadzanych w tym państwie.
Ani autor omawianej tu książki, ani zapisujący te zdania, nie deklarują się
zwolennikami pisowskiej "dobrej zmiany". Byłbym ogromnie zdziwiony,
dowiedziawszy się, że Tomasz Pietryga popiera bodnaryckie rządy Tuska,
stosującego prawo "jak je rozumi". Nie wiem, jak Pietryga odnosi się do
rzeczywistości 2024 r., ale byłbym ogromnie zdziwiony, gdyby akceptował
dokonywane bezprawne poczynania bodnarytów. Liczę na krytyczną jego
publikację, rozliczającą rządy Koalicji Obywatelskiej.
Wszystkim Polakom, jeszcze nie ślepo akceptującym działalność komuni-
stycznych decydentów Unii Europejskiej, polecam przeczytać krótki rozdział
"Trybunał Konstytucyjny z odsieczą". W wielu głowach Polaków, jeszcze nie
ślepo akceptujących poczynania komunistycznych decydentów UE, zapali się
lampka nieuchronności POLEXITU, by zachować niepodległość, nie oddać się
w szpony unijnej (niemieckiej) komuny.
Istotnym elementem konfliktu o sądownictwo w Polsce jest zaangażowa-
nie się weń instytucji unijnych. Już od czasu sporu o Trybunał Konstytucyj-
ny w 2015 r. bardzo aktywny w sprawie praworządności w Polsce był
holenderski komisarz Frans Timmermans, który jako pierwszy na forum
europejskim podniósł sprawę zagrożeń demokracji nad Wisłą, ale też był
inicjatorem wszczynania procedur naruszeniowych przeciwko Polsce, które
tylko teoretycznie (ze względu na konieczną jednomyślność wszystkich
krajów UE), mogły skończyć się twardymi sankcjami dla Warszawy.
Dla Timmermansa priorytet ratowania demokracji nad Wisłą był świetną
trampoliną polityczną w UE. Ataki były o tyle łatwiejsze, że komisarz wywo-
dził się z zupełnie innego kręgu politycznego niż rządząca w Polsce prawica.
Karierę zaczynał w holenderskiej Partii Pracy, a w Parlamencie Europejs-
kim był związany z Partią Europejskich Socjalistów. W 2019 r. był kandy-
datem europejskich socjalistów na przewodniczącego nowej Komisji
Europejskiej, nie uzyskał jednak wystarczającego poparcia.
Drugim politykiem, który od samego początku zdecydowanie krytykował
prawicowe rządy w Polsce był inny socjalista, tyle że z Niemiec - Martin
Schulz, w latach 2014-2017 przewodniczący Parlamentu Europejskiego,
później przewodniczący Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, która w
rządach prawicowych widziała zagrożenie demokracji.
Po zmianie władzy w Komisji Europejskiej w 2019 r., kiedy jej szefową
została Ursula von der Leyen, i objęciu tek komisarzy przez takich polityków
jak Czeszka Věra Jourová czy Belg Didier Reynders sytuacja się zmieniła.
Holender okazał się przy nowym zaciągu KE "gołębiem". Nowi urzędnicy
podjęli bowiem działania służące faktycznemu dyscyplinowaniu Polski, a
nie jedynie straszeniu sankcjami. Efektem było przyjęcie na grudniowym
szczycie w 2020 r. rozporządzenia o funduszach za praworządność, pozwa-
lającego wstrzymać fundusze krajom, które nie przestrzegają europejskich
zasad. Było jasne, że mechanizm jest skierowany przeciwko takim pań-
stwom jak Węgry czy Polska. W ślad za tym poszła blokada środków z
Funduszu Odbudowy - wstrzymano miliardy euro, które miały być przezna-
czone na odbudowę gospodarki po covidzie. Relacje Warszawy i Brukseli w
tym czasie jeszcze nigdy nie były tak złe.
W wyliczance unijnych antypolaków, Pietryga pominął najgłośniej ujadają-
cego belgijskiego socjalistę liberała - Ghuya Verhofstadta, w Parlamencie
Europejskim grzmiącego świętym oburzeniem o faszystach, białych Polakach,
ośmielających się bezczelnie maszerować z nazistowskimi, biało-czerwonymi
flagami, 300 km od Oświęcimia (w domyśle: w którym mordowali żydów).
Można by zbyć milczeniem durniów tych utyskiwania, gdyby Unia Europejska,
pod ich przewodem, tryskała obfitością dóbr wszelakich, prężną gospodarką
górując nad resztą świata i reszcie świata dawała światły przykład europej-
skiego dostatku, pokoju i spokojnego ładu wewnętrznego. Tymczasem, niczym
Dyrektoriat padającej francuskiej komuny, niczym komitety centralne sowiec-
kich partii komunistycznych u schyłku "zimnej wojny", tak i Komisja Euro-
pejska, zdominowana bezwzględnie przez lewackich durniów jw., głosi wielki
cywilizacyjny sukces w tworzeniu paneuropejskiego państwa o komunistycz-
nym ustroju wg Spinellego z Ventotene. Mając czterdziestoletnie doświadcze-
nie w sowieckim eksperymencie, widząc rozpadającą się gospodarkę Unii,
tęczowe i islamskie zwyrodnienie kultury europejskiej, zamiast szykować
natychmiastowy POLEXIT, bowiem nie widać szans na zmianę, większość
polskich elit politycznych, prawniczych, kulturowych, przylepiła się bezreflek-
syjnie do lepu unijnej komuny, niczym osiemnastowieczna magnateria czerpiąc
z tego jakoweś fructa i dusery. 80% polactwa zakochane jest śmiertelnie w
Zachodniej Europie na dobre i na złe, czyli podążymy wraz z nią na dno. USA,
ani BRICS nie będą się nad nami litować, ani czekać, aż wygrzebiemy się z
unijnej kloaki. Pozostaje ufność w mądrość przewodnią naszych elit, pań:
Jachiry, Lempart, noblistki, Babci Kasi, ministerek: Zielińskiej, Hennig-
Kloski, Scheuring-Wielgus, Żukowskiej, pana "Tużurka" oraz w niegasnące
światło "Słońca Peru". Niedwuznacznie pewien ukraińskiego pochodzenia
minister traktuje Polaków jak tresowane zwierzęta, odznaczając, am Freie
Stadt Danzig, niemieckiego prokuratora z wdzięczności za to, że pomaga, po
germańsku, wziąć nas na krótką smycz, do nogi. Już wkrótce, wspólnie oduczą
nas warczeć.



