"Państwo Narodowe i jego wrogowie"  (16)

     Niemcy starają się zbudować scentralizowaną Unię Europejską pod 
własnym przywództwem i konkurować ze Stanami Zjednoczonymi w handlu 
światowym, aby wyprzeć Amerykanów z Europy i ekonomiczne odrobić 
straty z 1945 roku, bez oficjalnej zmiany granic (z utratą ziem na korzyść 
Polski Berlin musiał się pogodzić). Z kolei Amerykanie starają się odciąć 
ich od własnego rynku i sparaliżować proces jednoczenia się Europy, bro- 
niąc zasady państwa narodowego i jego interesów. Wymiana handlowa Unii 
Europejskiej i Stanów Zjednoczonych jest bardzo znacząca, co stanowi 
poważny argument przeciwko wojnie obydwu mocarstw. 
     Wielu Berlińczyków nie pogodziło się z utratą ziem wschodnich III Rzeszy; 
wielu dzisiejszych Poznaniaków ochoczo podpisałoby volkslistę. Nie bardzo 
mogąc to uczynić, podpisują się pod germanizacją Unii Europejskiej. Żaden 
poważny polityk, ani politolog nie przewiduje możliwości wybuchu konfliktu 
zbrojnego pomiędzy UE a USA, w dającej się przewidzieć przyszłości. 
 
     Kierunek proniemiecki oznacza zgodę na dotychczasowy status podwy- 
konawcy dla niemieckiej gospodarki, bez perspektywy wybicia się z tego 
stanu. Na straży tego status quo stoi prawo europejskie i dyrektywy unijne, 
antyinnowacyjne, chroniące zastany porządek ekonomiczny o charakterze 
po części rynkowym, po części etatystycznym, perfekcyjnie zbudowanym 
przez symbiozę niemieckich koncernów i państwa. 
     Ambicja nakazuje czym prędzej rozpocząć polexit. Problem w tym, że 
ambitni ten kraj opuścili, reszta zaś to w przewadze konformistyczne miernoty. 
 
     Jakkolwiek w razie wojny globalnej Waszyngtonu z Moskwą zapewne 
stroną zwycięską ostatecznie okazaliby się Amerykanie, to w pierwszej fazie 
walki toczyłyby się na terytorium Polski i polegałyby na rosyjskiej ofensywie 
w głąb Zachodniej Europy, a przynajmniej przeciwko sojusznikom USA. 
Dla naszego kraju realizacja doktryny neokonserwatywnej, oznacza nie- 
prawdopodobną katastrofę ludnościową, ekonomiczną i infrastrukturalną, 
po której kraj trzeba by odbudowywać z ruin bez względu na to, kto by tę 
wojnę wygrał. 
     Staliśmy się bezwolnym państwem obrotowym. Przez 45 lat byliśmy przed- 
murzem russowieckiego imperium, od dwudziestu lat jesteśmy wschodnią 
flanką NATO. Tak, czy tak - skazani na największe skutki konfliktu zbrojnego 
Wschód - Zachód (obie wojny światowe to potwierdziły). W "strefie zgniotu" 
jesteśmy bezradni, jakąkolwiek taktykę obrony nie przyjąwszy - na lewym, czy 
na prawym brzegu Wisły. Położenie geograficzne nie daje nam szans na bez- 
pieczną neutralność, zresztą nawet Szwecja z pozornej neutralności już 
zrezygnowała. 
 
     Z punktu widzenia tradycyjnie rozumianej teorii realizmu politycznego 
neokonserwatyzm jest dziwactwem, przynajmniej jeśli chodzi o wysuwane 
wnioski, acz odwołuje się do tradycyjnych kategorii tejże teorii. Problemy, 
które stwarza ta koncepcja są dwojakie: 1) mamy tutaj do czynienia z ideo- 
logizacją teorii naukowej lub, jeśli ktoś woli, podszyciem się doktryny poli- 
tycznej pod naukową (z punktu widzenia interesów państwa polskiego samo 
w sobie nie stanowi to żadnego problemu); 2) neokonserwatywni ideolodzy, 
słusznie odwołując się do kategorii potęgi jako celu państwa, zdają się 
dokonywać błędniej oceny racji stanu USA.
 
     Zastanawia użycie przez prof. Wielomskiego sformułowania, że: "doktryna 
polityczna podszywa się pod naukową". Skoro naukowców zajmujących się 
polityką nie uznajemy za polityków, co zatem jest pierwotne, a co wtórne: 
- teoria polityczna, skonstruowana przez naukowców i wykorzystywana przez 
polityków (np.: komunizm)? 
- czy wykluwającej się samoistnie politycznej idei, naukowcy tylko nadają 
nazwę i określają formę (identytaryzm)? 
Swoją drogą warto by się zastanowić, czy np. Marks na pewno nie był polity- 
kiem, a wyłącznie czystej lub mętnej wody naukowcem. Czy w dobie Internetu,
w zaciszu swojego gabinetu, naukowiec może stworzyć i rozpropagować real- 
ną ideę polityczną, niczym genialny chemik lub matematyk? Czy potrafi tylko 
nazwać i zaszufladkować wydarzenia, jakie zachodzą. Inspiracją dla Marksa 
były rewolucje francuskie oraz protesty (strajki) brytyjskich robotników w 
XVIII/XIX w. Portrety i pomniki Marksa potrzebne były i są komunistycznej 
propagandzie (sowieckiej, unijnej, itp.) do ilustracji i uzasadnienia wynaturzo- 
nej (zbrodniczej) ideologii. Niemcy pokazują światu, że ich komunizm jest 
mądrzejszy, niż np. północnokoreański; że jest naukowy. Nie stawiają pomni- 
ków żyjącemu dyktatorowi lecz zmarłemu dawno temu filozofowi. Być może 
jeszcze wstydząc się za dyktaturę narodowego socjalisty sprzed stu lat, a może 
dlatego, iż nie doczekali się dotąd nowego.