"Talmud o gojach"  (2)

     Nie potrzeba jednak uciekać się aż do Majmonidesa, aby udowodnić, że 
pod nazwą "goj" żydzi rozumieją wszystkich nieżydów, a zatem i chrześci- 
jan, bo przecież codzienne doświadczenie to stwierdza. Słyszy się wśród 
żydów na każdym kroku, a czyta się w pismach żargonowych o gojach jako 
o Polakach, a nie Chananejczykach... (Hilchot Maachalot 11: "Nazarej- 
czycy są sługami bożków"). 
     Podobnie również ma się sprawa o innej nazwie, używanej dla wszyst- 
kich nieżydów, tj. o "akum". Jest to skrót powstały z początkowych liter 
wyrazów: "obhde kokhabhim u mazzalot" - czciciele gwiazd i planet, i 
oznacza właściwie pogan. Żydzi jednak tym wyrazem nazywają także i 
chrześcijan. 
     Zresztą najlepiej to określa Szulchan aruch, który mówi: "Akum są ci, 
którzy używają krzyża". (Orach chaim 113.8.)' 
     Dopiero czytając tę książkę, dowiedziałem się, że jestem dla żydów nie 
tylko pogardzanym "gojem", ale także jakimś równie ohydnym "akum", 
"minim", "cedim", albo "apikorsim". Jako poganinem urodzony, łaski nawróce-
nia na judaizm, a zatem i pośmiertnego zbawienia, zaznać nie mam prawa, 
bowiem tak prawią najmądrzejsi talmudyści, jakoż sam Majmonides z Kordoby
wybitny uczony w piśmie. Przynajmniej zrozumiałem, dlaczego nigdy w 
izraelskim Knesecie nie stanie bożonarodzeniowa choinka, a ja - "bydło" 
niewierne i bezwolny sługa żydowski - mam obowiązek tolerować chanukije, 
płonące w polskim parlamencie. 
 
     "Pomaga się gojom w siódmym roku, żydom zaś nie. Pozdrawia się ich 
również z powodu gotowości do pokoju." 
     "Nie powinno się goja odwiedzać ani go pozdrawiać w jego święto; jeśli 
się go na ulicy spotka, to pozdrawia się go po cichu i ociężale." (Mishnah 
Gittin) 
     Biednym nieżydom podobnie również jak i żydom pozwalano zbierać 
pozostawione na polu zboże czy na drzewie owoce, zachowując tutaj Prawo 
Mojżeszowe i ucząc: "Nie zabrania się nieżydowskim biednym zbierać 
pozostałego, zapomnianego i na krańcach pozostawionego, ze względu na 
zachowanie spokoju." (Mishnah Gittin) 
     Nawet te nieliczne przebłyski ogólnoludzkiej humanitarności w stosunku 
do gojów późniejsi rabini starali się zatrzeć i skarykaturować, aż wreszcie 
wydali cały szereg przepisów, by żydów ograniczyć, odciąć i oddzielić od 
reszty narodów. 
     Wzorem talmudycznych mędrców, współcześnie rządzący zbiurokratyzo- 
wanymi krajami, tworzą nieskończoną ilość przepisów, mających kodyfikować 
każdy krok, ukierunkowywać podjęcie każdej decyzji przez rządzonych osob- 
ników. Nadmiar zbędnych, zawiłych przepisów utrudnia ich realizację, wcale 
ludziom życia nie ułatwiając. Ewidentnym tego dowodem są tomy unijnych 
dyrektyw, zaleceń i regulacji, niejednokrotnie tak głupich, z których dzieci w 
przedszkolu się śmieją. Dorastając w oparach takich absurdów, uznają je z 
czasem za obowiązującą i niekwestionowaną normę. Żydowscy "uczeni w 
piśmie" byli takimi religijnymi biurokratami od spraw wszelakich życiowych: 
co jeść i kiedy, komu, jak się ukłonić, kogo szanować, kim gardzić, itp., itd. 
Bezkrytyczna wiara w słuszność talmudycznych dogmatów i ich małostkowych 
interpretacji wydawałoby się powinna prowadzić do zniewalania umysłowego, 
pozbawiania wolnej woli i ograniczania indywidualnej inicjatywy. Takiemu 
poglądowi, o dziwo, przeczy żydowska dominacja w światowej nauce, kulturze 
i finansach. 

     "Kraj gojów nieczysty, podobnie również jego zbiorniki wód, mieszkania 
i drogi są nieczyste." (Tosefta Mikwaot) 
     "Kto w kraju gojów chodzi po górach albo po skałach jest nieczysty." 
(Ahilut) 
     "Kraj Izraela jest czysty i jego mikwy są czyste." (Mishnah Mikwaot) 
     Koran widocznie nie przestrzega przed niehigienicznością chodzenia po 
górach, skoro muzułmanie, a nie żydzi, ostatnio upodobali sobie Zakopane. 
     Dlatego to przy powrocie do Palestyny z obcego kraju otrzepywano 
obuwie i ubranie z prochu, przed wstąpieniem na ziemię żydowską, by jej 
nie zanieczyścić prochem obcych narodów, bo nawet grudka "ziemi gojów 
zanieczyszcza przez zetknięcie i niesienie pyłu." (Ahilut)