Ciemna strona ulicy Lelewela
Kamienica Szpichlera, przy Lelewela 5. W PRL - siedziba MO.
Tajemnice ulicy Lelewela cz. 6
W marcu 1945, wspomina dr Franciszek Krawczyk w swojej książce, w domu,
przy Lelewela 19, dwóch zamachowców wykonało wyrok śmierci, strzelając do
zamieszkałego tam czasowo dr. Władysława Witkowskiego, pełniącego podczas
wojny funkcję dyrektora szpitala powiatowego w Skierniewicach i jednocześnie
ordynatora oddziałów: chirurgicznego i położniczo - ginekologicznego. Doktor
zmarł w szpitalu od ran postrzałowych, rozpoznawszy przed śmiercią jednego ze
swoich oprawców, rannego podczas ucieczki, po dokonanym zamachu. Doktora
oskarżano, że dbał wyłącznie o tych chorych, którzy mogli opłacić swoje leczenie.
Dr Krawczyk czynił starania o rehabilitację pamięci znakomitego chirurga i prawe-
go człowieka, oczyszczenie od tego oszczerstwa, uznając zamach uczyniony na
niego za zbrodnię. Dr Witkowski aktywnie współdziałał ze służbą zdrowia AK.
Jego dziewiętnastoletniego syna Macieja, Niemcy rozstrzelali 25 X 1943 w
Głownie, wraz z czterema kolegami ze skierniewickiego gimnazjum. Maciej
Witkowski i Andrzej Śliwiński (syn oficera internowanego w Oflagu) byli żołnie-
rzami podziemia. Stefan Trojanowski z Rawki, wnuk dr. Stanisława Rybickiego,
uczestniczył w akcjach "Małego Sabotażu" Szarych Szeregów. Ryszard Jankowski,
syn oficera walczącego w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, należał do
Konfederacji Narodu. Wg Komendanta Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa
AK, płk Stanisława Tabisza, egzekucji doktora miała dokonać Konfederacja
Narodu. Problem historyczny w tym, że KN była włączona do AK 19 lutego 1943
i po tym okresie ugrupowanie to formalnie nie istniało.
W charakterystycznej kamienicy Szpichlera, znanego, żydowskiego przedsię-
biorcy budowlanego, ok. roku 1950 umieszczono komendę powiatową Milicji
Obywatelskiej. Wcześniej mieściła się w willi Kozłowskich, przy ul. Piłsudskiego/
Zwierzynieckiej. Długo, po 1989 r., na ścianie budynku przy Lelewela 5 wisiała
tablica, upamiętniająca funkcjonariuszy miejscowego Urzędu Bezpieczeństwa
Publicznego, poległych w walce z "reakcyjnym podziemiem". Ze skierniewickim
UB wiązano sprawę głośnego zabójstwa, 5 XII 1945 r. w Łodzi, Bolesława
Ściborka, ważnej postaci ruchu ludowego, AK-owca o pseudonimach: "Bolesław
Borowski" i "Kazimierz Wolski". Podczas okupacji był kierownikiem i nauczycie-
lem szkoły powszechnej w Jeżowie, pełniąc funkcję Kierownika Wydziału Oporu
Społecznego Okręgowej Delegatury Łódź Rządu Emigracyjnego (kryptonimy:
"Krosno", "Przędza", "Włóczka"). W działalności podziemnej, zetknął się z kontro-
wersyjnym watażką, także AK-owcem z Jeżowa, Wacławem Kucikiewiczem ps.
"Orsza". Kucikiewicz, na którym ciążyło wiele bandyckich napadów i zabójstw,
mógł zorganizować zamach na Ściborka, z inspiracji UB lub NKWD, mając
ponadto do niego osobiste pretensje. Dla instalujących się w Polsce władz komu-
nistycznych, Bolesław Ściborek, rozbijający ich polityczne zamysły skupienia
ruchu ludowego w ramach SL i wobec przejścia do mikołajczykowskiego PSL,
z przeważającą rzeszą zwolenników, był wyjątkowo uciążliwym przeciwnikiem.
Skierniewicki bandytyzm, po 1989, osiągnął poziom nieporównywalny z
wcześniejszymi, powojennymi latami. Na ul. Lelewela można było sponiewiera-
nym być za dnia i w nocy, szczególnie po zlikwidowaniu Komendy Miejskiej MO
spod numeru 5. Wspomniany wcześniej p. Józef Zbomirski, mając blisko 80 lat,
przygłuchy i niesprawny ruchowo, miał zwyczaj spacerować po ulicy swojego
zamieszkania, wspierając się na rowerze. Pewnego razu, powrócił z codziennego
spaceru mocno poobijany, z sińcami na twarzy i przetrąconą szczęką. Trzech
młodych bandytów napadło na jednego, bezbronnego starca. Szczęśliwie, mimo
podeszłego wieku, p. Józef, nie ułomek, sam zdołał obronić się przed nimi, nikt
bowiem z przechodzących nie raczył interweniować. Przedwojenni bandyci mieli
podobno jakiś kodeks honorowy; współcześni - nie mają żadnego.
Całość opracował: Zbigniew M. Kozłowski
